Nie od razu Rzym zbudowano. Dziś o moich dawnych grzechach, jeszcze zanim zostałam włosomaniaczką. ;)
1. Spanie z mokrymi włosami - rano były bardziej podniesione, pełne objętości, lekko pokręcone, oczywiście nie zwracałam uwagi na stopień ich zniszczenia
2. Nie wiązanie włosów do spania - nie czułam takiej potrzeby, włosy były krótsze i czasem zdarzało mi się wiązać je w kucyk.
3. Tarcie włosów ręcznikiem i zawijanie w "turban" - sama nie wiem, czemu to robiłam, chyba żeby szybciej schły, co z tego, że wyglądały jak siano..
4. Nie podcinanie końcówek - dwa razy do roku to było dla mnie sporo. Wlosy kruszyły się i łamały. Wystarczyło po nich przeciągnąć palcami i wylatywało pełno "igiełek". Dlatego nie przybywało mi za wiele na długości
5. Brak jakiejkolwiek pielęgnacji - mam tu na myśli używanie jedynie szamponu. Odżywka może raz w miesiącu, bo raczej nie miałam problemów z rozczesaniem, ale zdarzały się dni gdy...
6. Szarpanie włosów przy czesaniu - rozczesywanie "na chama" również bardzo mi zaszkodziło, włosy strzelały, że aż na to wspomnienie ciarki mi po plecach przechodzą.
7. Nieodpowiednia dieta - doszło trochę stresu, bywało tak, że przez to nie miałam zwyczajnie jeść. Po prostu gdy się stresuję, mój żołądek się zaciska i nie da się. Włosy przestały być błyszczące jak kiedyś i zaczęły wypadać w wielkich ilościach.
"więcej grzechów nie pamiętam..." Na szczeście udalo mi się uniknąć wielu poważniejszych, takich jak np. stylizacja na gorąco, lakiery do włosów, ale i tak jakieś się pojawiły, niektóre całkiem nieświadomie.
I wyszło mi 7 grzechów głównych :D
A Wy czym nagrzeszyłyście?
Brwi - pielęgnacja
Brwi - regulacja
Laminowanie - moja ulepszona formuła
Można dodawać :)
Kontakt e-mail: [email protected]
Zaglądajcie też na