Tak wygląda mama Georginy, Madison. :)
- Madison! Tu jesteśmy. - Krzyknęła Libby, matka Cassie. Obie stały koło kolorowej budki, gdzie można było kupić bilety na wszelkiego rodzaju atrakcje i karuzele. Gigi, widząc swoją przyjaciółkę rzuciła się pędem. Obie padły sobie w ramiona i serdecznie się przytuliły.
Podeszłam do Libby i pocałowałam ją w policzek.
- Cześć Libby, cieszę się, że przyjechałyście - powiedziałam szczerze. - To co dziewczynki? Co jako pierwsze? - zapytałam, a te radośnie zaczęły się przekrzykiwać. Obie postanowiły, że chcą iść na karuzelę, na której można było przejechać się na dowolnym zwierzątku. Kupiłyśmy z Li bilety, wydając przy tym mnóstwo pieniędzy. Gigi wsiadła na różową świnkę, a Cassie na brązowego kucyka.
Następnie wszystkie cztery poszłyśmy na kolejkę górską. Dziewczynki trzymając się za rączki, piszczały podekscytowane.
Radośnie biegały i podskakiwały, co rusz wymyślając nowe zabawy. Wkrótce się zmęczyły i poszłyśmy znaleźć kawałek miejsca na trawie. Z racji tego, że nie tylko my wpadłyśmy na taki pomysł, trochę zajęło nam szukanie wolnego miejsca. Gdy już znaleźliśmy, rozłożyłam duży koc, a obok nieco mniejszy, gdzie usiadła Georgina i Cassie. Obie w plecakach miały swoje ulubione lalki, którymi się teraz bawiły.
Wraz z Libby, która jest moją najlepszą przyjaciółką, usiadłyśmy w bezpiecznej odległości, by jednocześnie swobodnie porozmawiać, ale również mieć oko na dziewczynki.
- Jak się czujesz? - Spytała Li z wyraźną troską.
- Muszę być silna, ja nie mam prawa się źle czuć. To przecież Gigi jest w centrum tego całego cierpienia. Tak bardzo ją kocham, gdybym mogła jakoś ulżyć jej bólu i zapewnić normalniejsze życie...
- Co specjaliści? Mówią coś nowego?
- To, co zwykle. Nie da się żyć na samych dializach. Potrzebny jest przeszczep.
- Jest dawca? - Zapytała ostrożnie.
- I tu jest problem - powiedziałam załamana - zrobiłam badania, ale nie spełniam warunków.
- Co to znaczy?
- Brak zgodności tkankowej - wyjaśniłam, a z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy. Szybkim gestem wytarłam je, aby Gigi nie zauważyła.
- Madison... - Zaczęła Li. - Musisz go znaleźć. - zarządziła tonem nieznoszącym sprzeciwu. Właśnie wtedy zrozumiałam, że ma rację, a moje serce od nowa zaczęło pękać...
bardzo dziękuję sercoweopowiadania (http://www.photoblog.pl/sercoweopowiadania/155591453/black-eyes-19.html), gorąco zachęcam do odwiedzania jej :)