Witam moje czytelniczki <3
Ten rozdział dedykuję najpiękniejszej Wiktorii
"Single ticket"
Rozdział piętnasty.
Poczułam na mojej twarzy zimną ciecz. Podniosłam się. Leżałam na parkiecie tanecznym, a nade mną stały tłumy gapiów.
- Maja, Maja... - powiedział James przytulając mnie. Nic Ci nie jest?- spytał zatroskany.
- Nie, ale boli mnie trochę brzucho.. powiedziałam łapiąc się za brzucho.
James nie pozwolił mi wstawiać tylko podniósł i wyniósł na świeże powietrze. Co ty wyprawiasz? To tylko zwykłe zemdlenie.
- Nie pozwolą nigdy już Ci pić alkoholu postanowił..
- Ale ja nie jestem pijana!- upierałam się. To nie wyglądało na zemdlenie z powodu alkoholu. To coś innego.
- Słuchaj, musimy iść do domu..
- Wiem, że nie dasz mi tu siedzieć do późnego rana. -odparłam zrezygnowana.
- No tak myślę.
Wziął moje rękę i wyciągnął na ulicę. Jeszcze mi się kręci. Maja, tylko nie mdlej! Wyciągnęłam telefon. Były nieodebrane wiadomości, połączenia. Była grubo po północy. O, moje urodziny się zaczęły. Maszerowałam za rączkę z Jamesem.
- Mogę Cię o coś spytać? - zapytałam po długim czasie.
Ode mnie z dobrze znanego mi klubu był jakiś kilometr.
- Dawaj. puścił mi oczko.
- Masz dziewczynę?
- Nie. powiedział ostro.
To ja się nie odzywam.. Jednak nie wytrzymałam.
-Widzę, że zraniła te piękne serduszko. odparłam śmiesznie, głaszcząc jego tors.
- Nie zraniła, tylko zdradziła.
Zasmucił się. Maja, zabiję Cię. Najpierw matkę, potem siebie.
- Lepiej ty powiedz, masz chłopaka?
- Nie.- odpowiedziałam.
Szliśmy w milczeniu. Tak bardzo nie lubiłam ciszy. Doszliśmy do mojego domu. James ustał na schodach, patrząc w moje oczy. Położył ręce na moje biodra. O, tak. Dawaj James. Całuj, no! W końcu posłuchał się moich myśli i zbliżył usta do moich. Czułam motylki w brzuchu.
- Miłych snów, Kruszynko.
Znów pocałował mnie. Gdy odchodził pomachałam mu i weszłam do środka budynku.
Na kanapie siedziała mama. Szybko zdjęłam buty.
- Maja.. Chodź tu. zaczęła. Nie rozumiem Cię. Czekam tu już z dwie godziny, a Ciebie jeszcze nie ma. Co to ma znaczyć?
- Mnie nie było dwie godziny, a was dwa dni! To jest różnica. - krzyknęłam i szłam po schodach.
- Wracaj się! Nie skończyłam. - ostro burknęła.
- Ale ja tak!
Szybko poszłam do mojego pokoju. Zdjęłam bluzę i ustałam przy oknie. Czemu oni mnie nie rozumieją? Czemu nie starają się o mnie? Dlaczego nie mogą mnie kochać jak inni.. Widziałam jak po szybie spływają kropelki deszczu. Odwróciłam się. Zobaczyłam w drzwiach mamę. Mruczała coś pod nosem. Ma trudność z wypowiedzeniem swojego problemu. Problemu wampirach.
- Nie boli Cię nic?
- Nie..-odpowiedziałam. Oprócz zemdlenia nic. - Wyjdź, chcę być sama.
Ponownie odwróciłam się do okna. Gdy usłyszałam trzask zamykających się drzwi. Wyszłam z pokoju do łazienki i weszłam pod prysznic. Wysuszyłam włosy i zeszłam na parter. Otworzyłam lodówkę. Było w niej piwo i lemoniadę. Zdecydowałam się na lemoniadę i wróciłam do pokoju. Usiadłam po turecku na łóżko i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Facebooku.
Od razu napisał do mnie James.
- Ooo, widzę, ze ktoś spać nie może.
- Przez Ciebie.- wystukałam na klawiaturze.
- A ja przez Ciebie.
Chwile popisaliśmy i wsunęłam się pod pierzynę. Dlaczego zemdlałam w klubie? Chwile myślałam nad moim życiem i znużył mnie sen.
A także wchodzić do;
opisyopowadania<--- zajebiste opowiadanie! Dziewczyna ma talent i pomysły! oraz opisyylove<--- blog z opisami i opowiadaniami. Dziewczyny mają trudność z rozkręceniem, więc myślę, że zmiękną Wam serduszka.