Cóż. Myśląc ostatnio o sobie i tym, co mnie otacza, a raczej o tych ludziach, którzy są wokół mnie doszłam do wniosku, że miłość jest ważna. Że miłość jest tym, co trzyma nas przy życiu. Ale czasem zakochujemy się w nieodpowiednich osobach i cierpimy z ich powodu. Ja na przykład z tymi nieodpowiednimi osobami jestem w dobrej komitywie.
Zakochałam się z wzajemnością tylko jeden jedyny raz, będąc w zerówce. Nasz dziecięcy związek zakończył się w 2/3 klasie podstawówki. Niestety teraz on woli dziewczynę, z którą wtedy o niego walczyłam. Szczerze mówiąc nie kibicuję im. Wręcz cieszę się, że ten chłopak nie chce, a raczej boi się wyznać jej miłość. No tak, też bym się bała, gdyby facet, w którym się zakochałam, był w stosunku do mnie taki, jaka on jest w stosunku do niego. Mówi, że go kocha, że jej na nim zależy, ale gdy tylko on nie patrzy, lub nie słyszy zaczyna się wyzywanie i obgadywanie go. Zadziwia mnie jeszcze jeden fakt. Owa dziewczyna nie powiedziała mi, że jest w nim zakochana, a oczekiwała ode mnie chyba, że sama się domyślę.
Siedząc kiedys w szkolnej szatni po prostu zaczęłam z nim gadać. No wiecie, rozmowa się kleiła, grałam w gry na jego telefonie, śmialiśmny się itp. Ona siedziała obok innego chłopca z naszej klasy, a potem oczywiście zaczęło się obgadywanie mnie do naszych wspólnych znajomych. Wiedziałam, że mówi o mnie, ale nie mam odwagi wygranąć jej tego wszystkiego, co o niej myślę. Jestem jedną z tych osób, które mają mnóstwo słabości. Najbardziej rozśmieszyło mnie, jak powiedziała, że, tu cytuję, "mam się odpierdolić od ...". O mało nie pękłam ze smiechu. No cóż. Teraz są wakacje, ona nie widuje się z nim, stracili kontakt. Hm, śmiem twierdzić, że to już koniec ich miłości. I mam nadzieję, koniec jej pretensji o wszystko, co jej się nie udaje do całego swiata.
PS Z góry przepraszam za brak polskich znaków w niektórych miejcach, ale alt mi wysiada. :(