Nie czekając ani chwilii wybrałam jej numer. Jeden sygnał, dwa.
- Cześć Przemek! Jak miło, że dzwonisz! - usłyszałam w telefonie głos dziewczyny.
- Z tej strony Ala. Dziewczyna Przemka. Posłuchaj mnie dobrze, bo nie będę się powtarzać. Zostaw Przemka w spokoju. Jesteśmy już długo ze sobą i nie uda ci się tego zniszczyć. Nie masz u niego szans. Żegnam. - krzyknęłam do komórki i się rozłączyłam. Po chwilii do pokoju wszedł Pawlicki.
- Wszystko w porządku? Słuchać cię na drugim końcu korytarza.
- Dzwoniła twoja koleżanka. - odpowiedziałam oddając chłopakowi komórkę.
- Koleżanka? O kim ty mówisz?
- O Sandrze. Ta, którą poznałeś na imprezie.
- Skąd o niej wiesz?
- Na pewno nie od ciebie.
- Nie miałem nawet kiedy Ci o tym powiedzieć. Ale wszystko wyjaśnię, tylko mnie wysłuchaj.
- No to słucham.
- To było wtedy, gdy...no wiesz, nie rozmawialiśmy ze sobą. Wypiłem parę drinków, poznałem właśnie Sandrę. Byłem trochę pijany, więc wzięła mój numer telefonu, pisała do mnie, dzwoniła, ale ja nie reagowałem. Możesz sobie zobaczyć, że nie odpisywałem! Kocham tylko Ciebie.
- Wiem, że między Wami do niczego nie doszło. Grzesiek mi to wytłumaczył. I wierzę Ci. - podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Jesteś najlepsza.
- Wiem. - uśmiechnęłam się do chłopaka. W końcu ruszyliśmy na stok. Na początku jazda na desce jakoś mi nie szła, co chwilę lądowałam na śniegu pociągając za sobą swojego instruktora - Grzesia. No, ale po kilkunastu minutach w końcu mi się udało!
*Tydzień później*
Do Leszna wróciliśmy wczoraj. Na obozie było świetnie, wspomnienia pozostaną do końca życia. Właśnie wrzucałam fotki ze zgrupowania, gdy zadzwonił mój telefon. Na ekranie zobaczyłam zdjęcie Przemka, więc na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Już się stęskniłeś? - odebrałam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- No to zapraszam.
- Mam inny pomysł. Muszę jechać na zakupy, będę u Ciebie za 20 minut.
- No ok. To czekam. Buźka. - rozłączyłam się i poszłam się ogarnąć. Postanowiłam rozpuścić włosy, długie fale opadły na ramiona. Zrobiłam lekki makijaż, założyłam rurki i sweterek. Po chwilii usłyszałam dzwonek do drzwi, w których stał Pawlicki. Przywitał mnie całusem i zaprowadził do samochodu. 10 minut później byliśmy już w galerii. Chodziliśmy od sklepu do sklepu.
- Czego właściwie szukamy? - zapytałam.
- Prezentu dla mamy, no i czegoś dla mnie.
- No to dla Twojej mamy możemy kupić jakąś biżuterię, a czego dla ciebie szukamy?
- Spodni, koszulek, kurtki...
- No to chodź. - zaprowadziłam go do jednego ze sklepów i zaczęłam wybierać ciuchy. Chłopak poszedł do przymierzalni z mnóstwem ubrań, ja chodziłam po sklepie.
- Alaaaaaa! No chodź tu! - usłyszałam jak woła mnie Przemek.
- Musisz się tak wydzierać? - powiedziałam, gdy weszłam do kabiny. - No, w tej koszuli ci do twarzy. - uśmiechnęłam się. - Ładnie ci w niebieskim.
- To ja biorę tę i tę, a ty przymierz to. - rzucił we mnie jakąś sukienką.
- Co to?
- No przymierz!
- Ale po co mi to?
- Na urodziny mojej mamy. - spojrzałam na niego pytająco. - No jesteś zaproszona.
- Na kiedy?
- Na dzisiaj.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz!?
- Oj nie marudź, tylko przymierzaj. Ja jeszcze założę tę.
- Dobraa, już dobra. - powiedziałam wychodząc z kabiny, w której po sekundzie znowu się znalazłam, przyciągnięta przez Pawlickiego.
- A ty dokąd? Muszę ocenić jak wyglądasz. - wyszczerzył ząbki, ja w tym czasie zakładałam sukienkę.
- Ślicznie wyglądasz. Bierzemy.
- Nie! Jest za droga!
- Cicho! To prezent.
- Nie. Nie zgadzam się!
- Ty tu nie masz nic do gadania. - zdjął ze mnie sukienkę. Stałam w samej bieliźnie. - Tak też wyglądasz ślicznie. - dodał i zaczął całować.
- Co tam się dzieje? - usłyszeliśmy głos jakiegoś faceta. - Proszę wyjść z kabiny, wyraźnie jest napisane, że wchodzimy pojedynczo! - to był ochroniarz...Przemek wyszedł i zaczął się tłumaczyć, ja w tym czasie się ubierałam. Ale wstyd ;-P W końcu wyszłam z kabiny, ochroniarz na mnie popatrzył, aż słyszałam jego myśli. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Przemek w koncu przeprosił, zapłacił za rzeczy i wyszliśmy ze sklepu. Gdy jechaliśmy do domu, ciągle nam się przypominała owa sytuacja.
- A tak w ogóle, to kto jeszcze będzie na tych urodzinach?
- No ja, rodzice, Piter, moje siostry.
- A już się bałam, że cała rodzinka. Ciotki, wujkowie. A tak to luz.
- No, spokojnie. Nikogo więcej nie będzie. - dojechaliśmy do mojego domu i poszliśmy się przebrać. Przemek założył nową koszulę, ja sukienkę. Gdy byliśmy gotowi udaliśmy się do domu rodziny Pawlickich. Gdy weszliśmy, od razu przybiegła do nas pani Wioletta, której złożyliśmy życzenia. Później dołączyły do nas siostry Przemka, chłopak nas sobie przedstawił (nie miałam okazji jeszcze ich poznać). Później pani Wiola zaprowadziła nas do pokoju...pełnego gości. Przy stole siedziało chyba z 20 osób.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Słuchajcie, to moja dziewczyna, Ala. - przedstawił mnie Przemek, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię...
Brak weny dziś ;/ Przepraszam.
;-)