- Chyba musimy pogadać. - zaczął.
- Wydaje mi się, że już powinniśmy to zrobić z miesiąc temu.
- Wiem, i za to chciałbym przeprosić. Byłem taki głupi. Dopiero teraz zrozumiałem, że nie potrafię bez Ciebie żyć. Kocham Cię, Ala i nie mogę Cię stracić! Przepraszam Cię za to, że byłem o Ciebie zazdrosny, ale to dlatego, że bałem się, że ktoś mi ciebie zabierze!
- Powinieneś wiedzieć, że kocham tylko Ciebie i inni chłopcy się nie liczą.
- I to wiem! Proszę, wybacz mi. - wstał i usiadł obok mnie, chwycił mnie za rękę. - Kocham Cię. - wyszeptał mi do ucha.
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziałam, po czym Przemek mnie pocałował. Poczułam motlki w brzuchu, tak bardzo za nim tęskniłam! Cieszyłam się, że wszystko zaczyna się układać. Wtuleni w siebie siedzieliśmy chyba przez pół godziny.
- Zrobiło się późno, pójdę już do siebie, ok? - powiedział całując mnie w czoło.
- Zostań. Zmieścimy się tu.
- Ok, tylko pójdę po swoje rzeczy.
- Czekam. - Pawlicki wyszedł, wrócił po 15 minutach. Położył się obok mnie, przytulił i zasnęliśmy. Obudził nam hałas. Nie wiedziałam co się dzieje. Jednak po chwilii wszystko do mnie dotarło. Do pokoju wbiegli 'leszczyńscy' chłopcy.
- Ohoho i jest nasza zguba! - usłyszałam głos Pitera!
- Mówiłem, że u Ali będzie! - odezwał się Bally.
- Dobra, znaleźliźcie mnie. Teraz spadać do pokoi. Jest środek nocy! - powiedział Przemek.
- O nie nie! Wstawać! I to już! - usłyszałam tym razem głos...trenera Jankowskiego!
- Nie mówiliście, że to dzisiaj! Nic nie wiedziałem! - odpowiedział Przemek, ja spojrzałam na niego pytająco.
- Ale że co? - zapytałam.
- Ale, że...chrzest!! - krzyknęli niemal wszyscy razem!
- Chrze....? - chciałam zapytać ale przerwał mi starszy Pawlicki, który wziął mnie na ręce i wybiósł z pokoju, za nami szła reszta drużyny. Zanieśli mnie do jakiegoś ciemnego pokoju, tam przemek mnie postawił.
- Powie mi ktoś w końcu o co tu chodzi? - zapytałam.
- Jesteś jakby nowa w drużynie, a u nas jest taka tradycja, że robimy chrzest tym "nowym". - wyjaśnił Przemek.
- I ty kochanie przeciwko mnie?! - odpowiedziałam.
- Tym razem tak. - podszedł i chciał mnie pocałować, jednak ja się odsunęłam udając obrażoną.
- No dobra! Tomicka! Na początek coś słodkiego, czyli...całujesz wszystkich zawodników w kolana. - zarządził Bally.
- Protestuję! - odezwał się Przemek.
- Ty, zazdrośnik! Cicho tam!
Posłusznie wykonałam swoje zadanie, które było trochę niesmaczne. Cóż za kompromitacja.
- Ej! Przecież Zengi i Freddie też są nowi w drużynie! Ba! Nawet ja dołączyłam wcześniej!
- Spokojnie, dla nich też mamy parę zadań.
- Co? Przecież tego w planie nie było! - zaprostestował Grzesiek, a ja popatrzyłam na niego z diabelskim uśmieszkiem.
- U nas jest taka tradycja, że "nowi" zdejmują koszulki a na ich brzuchach malujemy byki. - wyjaśnił trener.
- Tak! Już mnie widzicie jak zdejmuję koszulkę! No na pewno! - powiedziałam z sarkazmem.
- Taka tradycja! - odpowiedział Grzesiek, z podobnym diabelskim uśmieszkiem. W końcu ustaliliśmy, że koszulki nie muszę zdejmować, byka namalowali na tej, którą miałam na sobie... Później mieliśmy jeszcze parę zadań, ogółem nie było tak źle. Chociaż pająki i tak były straszne...Nie rozumiem, jak Grzesiek z Lindgrenem mogli je zjeść ;P W końcu mogliśmy wrócić do swojego pokoju, była już 5 nad ranem, od razu położyłam się do łóżka, jednak po chwilii znów ktoś mnie obudził. Tym razem był to Przemek.
- Wstawaj kochanie.
- Która godzina? Przecież się przed chwilą położyłam!
- Przed 7. Tu się nie wyśpisz. Za 15 minut idziemy biegać, później będzie śniadanie.
- Nienawidzę Was! - odpowiedziałam i przewróciłam się na drugi bok.
- No wstaaaawaj! - chwycił mnie i zrzucił z łóżka.
- To ci nie ujdzie na sucho! - zabrałam swoje rzeczy, poszłam pod prysznic i przebrałam się w dres. Poszliśmy pobiegać, później udaliśmy się na śniadanie. Tam trener przedstawił nam plan dnia. Nawet mi się spodobał, bo najpierw było spotkanie z psychologiem, później mieliśmy pójść na stok. Chłopcy obiecali, że nauczą mnie zjeżdżać na desce. Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, dowiedzieliśmy się m.in. jak radzić sobei z presją, emocjami. Później mieliśmy udać się na stok (w końcu!). Poszłam do pokoju, by się przebrać. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Jednak to nie była moja komórka. Po chwilii przypomniało mi się, że w torebce mam telefon Przemka. Wyjęłam go i szłam w stronę drzwi, gdy zauważyłam, że owy sms jest od jakiejś Sandry. Przypomniały mi się słowa Grześka. No tak, przecież to ta dziewczyna, którą Przemek poznał na imprezie. Nie wytrzymałam, musiałam odczytać:
"Tęsknię :( S."
No i jest już 27 ;-) Podoba się? Czekam na komentarze ;*