Kiedyś usłyszałam że mężczyźni myślą inaczej niż kobiety. Zobrazowano mi to w ten sposób:
Męski pokój myślowy to pokój pełen komód. Ma wiele szuflad, każda jest szczegółowo opisana. Mężczyzna myśląc o czymś, otwiera tylko jedną szufladę. Zamyka ją i dopiero wtedy otwiera kolejną z następną myślą.
Ten sam pokój wygląda zupełnie inaczej u kobiet. Te mają tam mnóstwo pudełek i pudełeczek, różnej wielkości i w różnych kolorach. Wiele z nich zgubiło pokrywy. Myśli są porozrzucane, leżą stertami w różnych częściach pokoju. Jest tam większy bałagan niż w ich szafach. Myślą o wszystkich na raz, bez ładu i składu.
Oczywiście mówił o tym mężczyzna. Od razu to widać, prawda?
Ale wydaje mi się, że coś jest w tym wszystkim. Czasem, nawet całkiem często ostatnio, staram się zrozumieć męskie myślenie. I często po prostu się nie da. To inna logika. Każde z nas myśli logicznie, tyle, że właśnie ta logika jest zupełnie inna.
Może faktycznie nie jesteśmy w stanie do końca się zrozumieć? Dlatego mówi się o dwóch różnych planetach? To nie jest kwestia mijania się z potrzebami, czy różnicy zdań. Czasem mam wrażenie, że w gruncie rzeczy chodzi o to samo, ale przez to ze przedstawiamy to w zupełnie różny sposób nie możemy dojść do porozumienia.
Zawsze podkreślałam, że rozmową można załatwić wszystko. Hmm. Nie chce powiedzieć, że nie warto rozmawiać. Ale czasem chyba lepiej spauzować. "Wychilluj", "zostaw", "nie ruszaj". Bywa lepiej.