Październik był zapracowany, grudzień też taki będzie.
Doba jest zdecydowanie za krótka.
Dniami pogromczyni brudu i twórca pożywnych posiłków
Dniami łapacz beznadziejnych zadań, numerujący akapity.
Późnymi wieczorami, nadrabiając, pijam hektolitry herbaty i czytam Dalego.
Nocami..
Nocami zwiedzam i lajkuję cytaty książkowe.
Dużo można zmienić tak naprawdę nie zmieniając za wiele.
Dużo dają szczere słowa, dobre opowieści i zwierzenia.
Ogrom daje uśmiech, najszczerszy nawet w brutalnie zimny poniedziałek.
Dużo ciepła wokół, nie za dużo.
Czy można powiedzieć o za dużej ilości ciepła?
Teorie, teorie, teorie.
Trochę filozofii do tej życiowej psychologii i dużo radości z małych rzeczy.
Czasem tupie ze złości, czasem chowam głowę w ramionach mrucząc.
Jest drugi grudnia.
W jakimś mieszkaniu lata ostatni komar, ktoś dostaje złe wieści, ktoś nieprzyjemny telefon.
Ktoś dowiaduje się o małej fasolce zbunkrowanej w ciepłej otchłani wnętrzności, ktoś inny o udanym projekcie.
Ja siedzę skręcając papierosa zimnymi rękoma, szykuje się do wyjścia. Jak będzie wyglądał mój drugi grudnia? Zaczął się niezmiernie przyjemnie, potem zostałam nieprzyjemnie zaskoczona. Co jeszcze przyniesie dzisiaj?