Nudzi mi się. Strasznie mi się nudzi. Siedzę i robię zdjęcia. Damian jest w Koko. Beznadzieja... Kolejny Piątek siedzę w domu sama. Mam pewne podejrzenia... Czuję się strasznie! Co mam robić? Od czasu wyprowadzki (minęły cztery tygodnie), wyszłam z Nim tylko raz. Albo mi się wydaje, albo do Naszego wiązku zaczyna mieszać się Pani Z. Przestaje mu ufać. Boję się. Od paru dni gdy tylko spojrzę w lustro widzę w swoich oczach przerażenie. Obawa... Uczucie, które napaja mnie coraz częściej.
Dziś trochę poćwiczyłam. W szkole siedziałam do 15.35. Nie było źle. Po powrocie do domu trochę zabawy z maludą, następnie obiad, no i dwu godzinny odpoczynek. Po przebudzeniu tak jak już wcześniej wspominałam ćwiczenia - (trochę brzuszków i przysiadów).
Jutro Piramida lub Manhattan. Przed momentem pisała Paula. Nie mam zamiaru siedzieć w domu. Nie będę wtapiać się w tą monotonię. Odechciewa mi się wszystkiego...
Bilans
śniadanie - biały serek z kiełkami rzodkiewki, szklanka wody mineralnej,
drugie śniadanie - jabłko, 75ml wody mineralnej,
obiad - zupa warzywna,
kolacja - pomarańczo.
Teoretycznie powinnam być na siebie wściekła za ten bilans... Ale nie mam sił. Mam większe zmartwienia niż jakieś pieprzone diety, odchudzanie... Mam dość! Idę spać. Zabijcie mnie... ; (
Ciągle po glowie chodzi mi ta piosenka
http://www.youtube.com/watch?v=O5E3nUiBwCk
Zdjęcia z dziś. Dokładnie pare minut temu...
Zaufać? Porozmawiać? Czy może zostawić i czekać na to, co się wydarzy?