Przyszła pora na reaktywację, ale, żeby to nastąpiło, moje życie się musiało poprzewracać do góry nogami. Jedna miłość ustąpiła innej, silniejszej, piękniejszej, szlachetniejszej. Tamto uczucie nie było nawet garstką miłości. Straciłam przyjaciółkę. I myślę, że to zabolało najbardziej. Oprócz tego posypały się kontakty z rodziną. Ale... JESTEM SZCZĘŚLIWA! Zawsze znajdzie się aspekt życia, który w szczęściu przeszkadza, np. szkoła czy rodzice. Ale teraz, bo dłuższej nieobecności, mogę w końcu powiedzieć, że życie ułożyło mi się na lepsze. Moja Ania tylko mogłaby częściej dawać znak życia. Stara miłość nie rdzewieje, jak mówi stare porzekadło. I nigdy wcześniej nie myślałam, że kiedyś jeszcze będziemy razem, wręcz przeciwnie, pogodziłam się z tym i już nawet nie marzyłam. Poddałam się szarej rzeczywistości. Ale jak widać, marzenia się spełniają.
Nawet te, o któych po jakims czasie nie zdajemy sobie sprawy.
I przyszła pora na dorosłość.
Dowód jednak mnie dorosłym nie uczynił.