M + K = Emilia 

Co w trawie piszczy?

Nie mam ostatnio czasu na prowadzenie bloga.

Wejdę czasem, zostawię wpis, nawet weny człek nie ma. 

Moje dziecko przechodzi ostr ząbkowanie. 
Krzyk w nocy, lęk, niemożność zaśnięcia.

A może tylko zwalam na zęby?
Pożyjemy, zobaczymy. 

Miejmy nadzieję, że minie. 

Wakacje. 
Pogoda niezbyt wakacyjna. 
Ból gardła, katar i w ogóle... 

Byle do przodu.

I najbardziej boli fakt, że z gromady, która kiedyś była, pozostało tak niewielu. Na myśl przychodzi mi piosenka GDZIE ? 
Przy życiu trzyma mnie jednak fakt, że mam ICH. Mam Krystiana, ktorego kocham nad życie. Naszą wspanialą córkę Emilię, którą kocham jeszcze bardziej. Mam też Marysię, wiem, że zawsze mogę do niej napisać i zawsze pocieszy choćby słowem: Będzie dobrze. I to chyba już wszyscy. Nikt nie zapyta z własnej woli: 'Hej co Cię gryzie? ' jak to kiedyś bywało. Nie, nie chodzi o to, że się żale, ale kiedyś na fotoblogu pisałam o moich rozterkach, albo marzeniach, dzisiaj trochę pomarudzę. 
Boli, boli fakt, że jak człowiek zaczął mieć własne życie, własną rodzinę to reszta stoi i tylko kiwa palcem. 'to nie tak', 'to powinno być inaczej'. 'nie krzycz', 'ja bym to zrobiła tak'. 
Ale cóż, głowa do góry, cyc do przodu i trzeba z tym żyć, a kto wie, co przyniesie los.

KOCHAM:***
Bo to jest ze mną od początku, aż do dziś. 
Zawsze kogoś kocham!