photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 LIPCA 2009

V

Babka Susan. Ta poczciwa starsza kobieta wyczuła niebezpieczeństwo.
Zadzwoniła do Kate, i zaprosiła ją do siebie na pare miesięcy.
Z uśmiechem w przyszłośc wnuczka szczęśliwie wyruszyła do Canady.


- Tak się cieszę, że już dotarłaś. - Uściskała ją mocno na powitanie.
- Podróż była odprężająca.Dziękuję ci za telefon. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - Kat uściskała ją jeszcze bardziej.
-Samotnośc.Borykam się z nią od ośmiu lat, odkąd dziadek zmarł na raka.
 Wiem słoneczko jak bardzo musi byc ci cięzko. - Weszły do środka.

Kate od razu poczuła się jak w domu, za czasów dzieciństwa.
Zero problemów w wieku siedmiu lat. Gdyby nie te przeprowadzki, uznałaby że życie może byc na prawdę normalne.
Wszędzie dobrze, lecz u babci najlepiej. Tak to postrzegała.

-Starośc nie radośc kochaniutka. Nie martw się na zapas, znajdziemy tobie jakieś zajęcie. - pogłaskała ją po głowie.
-Młodosc nie wiecznosc. Uwierz mi, czuję się teraz jak jakaś emerytka przy tobie. - z uśmiechem spojrzała na babcię.

Mimo siedemdziesięciu dwóch lat, sprawnosc fizyczna tej kobiety biła na głowę wszystkich nastolatków.
Z wielkim entuzjazmem dwudziestosześcio latka podchodziła do swoich obowiązków domowych.

Czas zleciał im strasznie szybko.Cztery miesiące kuracji z ukochaną osobą.
Kate przez ten czas ciągle jadła, co bardzo ją to ucieszyło.
Koszmary nie dręczyły ją w nocy. 
Wyglądała w końcu na kobietę w ciąży. Przytyła sześc kilogramów. Nie zmartwiło ją to ani trochę.
Lekka praca w ogródku pomogła jej zapomniec o tym prawdziwym świecie.
Niestety czas dobiegł końca. Mimo że bardzo by chciała, nie mogła zostac dłużej.
Drugi dom w Los Angeles czekał na nią z otworem. Czyżby Sarah w końcu pojęła że ma córkę?

Niestety sprawy wyglądały inaczej.

Na Kate czekała tragiczna niespodzianka.


...


-Wróciłam! - zadowlona krzyczy na całego.
Niestety w odpowiedzi dostaje szloch. Głuchy szloch matki.
Nagle zauważyła krew na posadzce. Poddenerowana rusza tym szlakiem.
Kropka, po kropce. Salon Sarah.
Na szarym dywanie leży zakrwawiony nóż. Tętno raźnie podskoczyło.
Na łóżku zastaje nałogową palaczkę. Siedzi skulona. Podnosi głowę. Rozmazany tusz sklejał mokre od łez brązowe włosy. 
Pod nogami wielka kałuża szkarłatnej krwi. Na lewej ręce charakterystyczne dla oka, kreski na nadgarstku. Krew spływała po  dłoni , szybkim ciurkiem, powiększając plamę na dywanie.
Słowa półprzytomnej matki, wypełzają z ust, niczym trucizna węża rozchodząca się po ciele ofiary.

-Twój zeschizowany ojciec został tydzień temu zamordowany. Jacyś wandale pobili go na śmierc, za to że ich udupił.

Wybacz kochanie że nie zdążyłaś na pogrzeb.
Ahh tak,  stypa była dwa dni temu. Zapalisz mi papierosa? Nie mam czucia w lewej dłoni, tak jakoś odmówiła mi posłuszeństwa.- dodała z ironią w głosie.

 

...

Komentarze

~slonce przeszkadza? chyba pomaga!
11/08/2009 23:17:32
kamila232 ladnie kolorystycznie tylko to odbicie slonca przeszkadza
27/07/2009 11:15:18