-Żegnaj- rzekł do róży.
Nie odpowiedziała mu.
-Żegnaj- powtórzył.
Róża zakaszlałą, lecz nie z powodu przeziębienia.
Byłam głupia- odezwała się w końcu.
- Proszę Cię, wybacz mi. Spróbuj być szczęśliwy.
Zdumiał go brak wszelkich wyrzutów. Oszołomiony trzymał klosz w powietrzu. Nie zrozumiał tego pełnego słodyczy spokoju.
-Tak jest. Kocham Cię- powiedziała róża.
-Z mojej winy nic o tym nie wiedziałeś. To nie ma żadnego znaczenia. Ale byłeś tak samo nie mądry jak ja. Spróbuj być szczęśliwy... Zostaw ten klosz. Nie chcę go więcej.
-Ale wiatr.
- Nie jestem tak bardzo zaziębiona... Chłodne powietrze nocy dobrze mi zrobi. Jestem kwiatem.
-A zwierzęta?
-Muszę ścierpieć dwie lub trzy gąsienice, jeśli chcę poznać motyle. Zdaje się, że są takie piękne. Jeżeli nie one to któż będzie mnie odwiedzał. Ty będziesz daleko. Co do wielich zwierząt, nie boję się ich. Mam przecież pazury.
Niewinnie pokazała swoje cztery kolce. Następnie dodała:
- Nie zwlekaj tak, to denerwujące. Postanowiłeś wyjechać. Odejdż.
Nie chciała bowiem, aby widział, że płacze. Była taka dumna.
Antoine De Saint-Exupery "Mały książe"
Co do fragmentu powyżej tak jakoś, poprostu pokochałam ten fragment, a ogólnie cała książka mi się podoba.
No i na koniec tylko buziaki dla moich :** i pozdrowionka dla komentujących :))
pe.es. Zielono mi :P