Hopeless.

Mam uczucie...że trace pewną osobę.

Mam uczucie, że jestem spychana nie tyle na drugi tor ale, że stane się hmmm...nie umiem tego określić.

I nie wiem czy wynika to z tego, że ta osoba poznając nowych ludzi, staje się nimi..."zafascynowana", czy może dlatego, że jestem taka beznadziejna. a może staje się "przeterminowana" a może poprostu jestem przewrażliwiona, a może kurwa jednak jestem beznajdziejna...nie wiem... nie wiem w ogóle dlaczego... i nie bede pisać wszytskiego... bo zaczną się pytania..a nie lubie tego..bo jak moge na nie odpowiedzieć skoro nawet nie wiem co tak dokładnie mi chodzi? gdzieś przeczytałam, że "Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość..." zawsze, kiedy czytam ,że " prawdziwy przyjaciel.. bla bla"

mówie sobie....kurde ja tak nie potrafie...

tak ostatnio zastanawiałam sie nad moim zjebanym charakterem..

najbardziej nienawidze w sobie tego, że kurcze mogłabym cos odpuścić tak dla świętego spokoju...ale kurwa nie, ja nie odpuszcze póki nie wyjdzie na moje...

i czasami nie wiem, czy ja mam racje, a może to ja powinnam przeprosić, 

i kurcze nikt mnie nie zrozumie...bo mam taki zjebany charakter..

poki tutaj wszytskiego nie napisze, poki nikt tego nie przeczyta, nikt ale to nikt nie jest w stanie nawet sie domyslac o co mi chodzi...a gdyby byla chociaz jedna osoba na tym swiecie ktora chociaz troszeczke by sie domyslala, to bez zbędnych słów ....wszystko bylo by łatwiejsze...     

i nawet cfaniak nie wie o co mi biega..