No więc tak..
Jest godzina 22.15..
Tak sobie siedze i rozmyślam..
Przypominają mi się wszytskie żenujące historie mojego życia..
Do tej pory mi wstyd jak sobie coś przypomne...
Jaa jaka ze mnie ciota.. bez kitu...
Siedze pisze te pieroły a nauka w lesie..
Mialam całe pieprzone 5 dni zeby sie nauczyc histori.. a ja co?.. nie umiem.. bo jestem pieprzony leń..jutro sie naucze..dzisiaj nie moge jutro sie naucze..i tak z jutra na jutro az wkoncu dzisiaj jest niedziela jutro poniedziałek kartkowa z hiry a ja nic nie umiem..owaszem uczyłam sie na to samo 2 tyg. temu ale juz zapomniam. szczerze? leje juz na ta szkołe...jak sie dostane to pojde do mechanika a jak nie ... w doopie to mam i pojde do ekonomika tak jak na poczatku chciałam ekonomika tak teraz sie wacham...ale powiedzialam sobie ze nie ma co przerzywac jak mrowka okres tak jak to robi wiekszos. proste.. dostane sie do machanika to tam pojde jak nie mowi sie trudno idzie sie dalej zwisa mi to.. zreszta wszytsko mi zwisa poczawszy od szkoly do sadła...
Powiedzmy sobie szczerze jestem:
1. leniwa w kwesti naukia
2. niekonsekwenta w kwesti nauki
3.i jak by to powiedziec zwisająca w kwesti nauki...
Poprostu jestem totalny nieuk głąb i leń chciałabym, co najwazniejsze mogłabym.. ale mi sie nie chce..
taka juz moja natura.. niestety..pracocholikiem nie zostane a co lepsze napewno nie naukocholikiem.. i zwisa mi to.. zreszta tak jak wszytsko...
peace..