witam.!
na fot. z Goferek23. x33
na początek przepraszam tych, których uraziłam zaniedbaniem jakie stworzyłam.
tych którzy mi tu pisali (w komentarzach i na PM) a ja to olewałam.
dawno mnie tu nie było. jakoś nie miałam czasu, ochoty i możliwości.
znudziło mnie to.
tak już bywa w tym zasranym życiu, przychodzi na coś czas a potem ten czas mija... potem zostaje tylko niesmak.
prawie jak ze szlugiem. tylko różnica polega na tym,że w życiu jest o wiele trudniej. ;O
wszystko wraca jak ten zasrany bumerang.
cóż, niektórzy spodziewali się mojego powrotu, z tym iż pozytywnego. a mi się poraz kurwa kolejny zebrało na smuty, żale i pretensje do całego świata. nie twierdzę jednak o jego winie. wina jest moja. poprełniam kolejne błędy i surowo za nie obrywam. problem tkwi w tej jebanej kwesti "CHCIAŁAM DOBRZE" !!!
a jak zwykle wyszło chujowo.
mówi się "DWA RAZY DO TEJ SAMEJ RZEKI SIĘ NIE WCHODZI". prawda, oj prawda. tyle, że ja tylko zamoczyłam ręce, a wpadłam w to gówno po uszy.
teraz siedzę, czekając kolejny dzień na odpowiedź "co teraz?"
i nic.
nic.
totalnie nic.
myślałam, że to coś. bałam się tego, jednocześnie pragnąc by okazało się to prawdą. specjalnie kreowałam wizję przyszłości... przyszłości trudnej ale poniekąd ekscytującej i pełnej wrażeń.
jednak nic takiego narazie nie ma miejsca. (narazie...wciąż mam nadzieję.. ;O)
jednak chyba to nic i poraz kolejny muszę się z tym pogodzić.
znów przyszedł czas na... nie wiem co. pogubiłam się już.
mam dość.
nie chcę już tak.
You make me wanna die
I'll never be good enough
You make me wanna die
And everything you love, will burn up in the light
And every time I look inside your eyes
(I'm running in the light)
You make me wanna die.
o tak klimatycznie.
Kiara zaśpiewa,a ja zawyję.
pozatym resztkami sił zachowuję mój pieprzony optymizm.
tea who-you yeah-bunny!!!
no i buzi wam.
dziękuję za uwagę.
ZIAJA.