Od poniedziałku spadek formy. Znów zatoki, ataki astmy i kaszel, a do tego jeszcze stan podgorączkowy. Uznałam jednak do, że piątku wytrzymam, a potem są ferie więc będę miała czas się kurować. I moja decyzja okazała się chyba właściwa, bo koleżanka ze świetlicy poszła na L4. Trzeba za nią organizować zastępstwa (jedno przypadło wczoraj mnie).
I tak w poniedziałek od 8 do 17 we wtorek od 7:30 do 18:10 (bo od 15 była rada pedagogiczna), dzisiaj od 7:30. Miałam być w pracy do 14, ale pani Wicedyrektor widząc mój marny stan i krwotok z nosa, uznała, że mam wracać do domu zaraz po skończeniu dyżuru w świetlicy. Kupiłam sobie Sudafed w sprayu, Ibuprom zatoki, Irigasin i vocaler i mam nadzieję, że stanę na nogi, bo jutro na 6:30 i około 11:30 jadę z dzieciakami na basen.
-
Jak zwykle mam wielkie plany na ferie, żeby pójść po skierowanie do laryngologa, endokrynologa i nefrologa ale pewnie na planach się skończy.
Chciałabym też zaraz po wypłacie udać sie do okulisty i zaiwestować w soczewki kontaktowe, bo okulary już mnie denerwują. Po domu mogą być, ale w pracy mnie irytują.