Ten dzień nigdy już się nie powtórzy, nigdy nie będę miała dwudziestu lat i tylu marzeń, które przemykają przez moje palce głośno wołając o walkę. Nigdy nie będę miała tylu pomysłów na siebie, których nie zrealizuję, odrzucam je w kąt mojego umysłu i każę powoli umierać. Nigdy nie będę mogła pozwolić sobie na beztroskę i spontaniczność, którą mogłabym cieszyć się teraz. Nie mogę spojrzeć w lustro, uśmiechnąć się i powiedzieć - jestem spełnioną KOBIETĄ. Zdumiewa mnie to, jaką metamorfozę może przejść ludzka dusza. Moją poddałam liftingowi, mówiąc kolokwialnie i współcześnie, poddałam mimowolnie i nie potrafię przywrócić ustawień fabrycznych. Nigdy nie będę już sobą, sobą którą lubiłam. Gdybym powiedziała, że jestem nieszczęśliwa - skłamałabym, gdybym powiedziała, że jestem szczęśliwa - wyznałabym nieprawdę. Tkwię gdzieś pomiędzy błogostanem, a udręczeniem, dostaję od życia garstkę sielanki z domieszką jej przeciwieństwa.