Jestem chyba jakimś ewenementem, bo nie lubię wakacji, a jeszcze ponad 1,5 miesiąca przede mną.. Nie cierpię nic nie robienia, nienawidzę, kiedy dominuje nuda, a ja nie mam pomysłu na kolejny dzień. Pozostaje czytanie, rozmyślanie, dławienie się bezbarwnością. Aura za oknem też nie sprzyja, zamiast słońca - chmury i wiatr. Idealne okoliczności do obżerania się białą śmiercią i oglądania filmów.