Dzisiaj odwiedziły mnie dwa samczyki gila. Były to bardzo miłe i emocjonujące odwiedziny bo oczywiście nie byłam na nie przygotowana a ostatni raz gila u siebie w ogrodzie widziałam parę lat temu. Zdjęcia gili , które wcześniej zamieszczałam na blogu pochodziły z wypadów za miasto. Na szczęście dzisiejsi goście zabawili na tyle długo, że zdążyłam zrobić im parę zdjęć. Objadły krzew mirabelki z młodych uśpionych jeszcze pączków i odleciały absolutnie nie korzystając z karmnika. Szkoda tylko ,że nie było słońca.