Z samego rana po śniadaniu postanowiłam wyjaśnić sobie wszystko z Tomkiem. Poprosiłam go o wyjście na spacer i zaczęła się rozmowa:
-To co zadziało się wczoraj, to... to...
-Przepraszam...
-Za co? To było miłe, nawet bardzo. Tylko zastanawia mnie czemu tak od razu uciekłeś?
-Bałem się Twojej reakcji...
-Nie miałeś czego.
Idąc z powrotem zamilkliśmy. Gdy wróciliśmy do stajni, chciałam wziąć Zarę na lonżę, ale Trenerka spytała się mnie czy chciałabym wsiąść, kto by odmówił. Dostałam pięknego kasztanka na ujeżdżenie. Nie byłam zbyt zachwycona bo wolę skoki. Wyczyściłam go i wyszłam na halę. Pierwsze co to dostałam ochrzan od Trenerki, że mam tak krótkie strzemiona w siodle ujeżdżeniowym. Zaczęliśmy od rozluźniania. Besco, bo tak nazywał się ten kasztan, lubił czasem krzyżować plany i zamiast się rozluźniać to machał głową na wszystkie strony. Gdy zaczął już ze mną współgrać zaczęliśmy się zbierać, z tym nie było jakiegoś większego problemu, gdyż On jest świetny w tej dyscyplinie i nigdy nie był trenowany pod coś innego. Zaczęły się kłusy i galopy, ćwiczenia na drągach, wolty półwolty. Trenerka zawołała mnie do siebie, najpierw zaczęła mi tłumaczyć jak cofać konia, później jak zrobić ustępowanie od łydki. Pierwsze próby nie były zbyt udane, ale nie poddawałam się i wychodziło coraz lepiej, na koniec zrobiliśmy rzucie z ręki we wszystkich chodach. Ta jazda była niesamowita i chociaż nie miałam zachwytu do tej dyscypliny to chyba znalazłam to co chciałabym trenować ! Po jeździe go umyłam i zaprowadziłam do stajni. Poszłam do Zary, bo strasznie wariowała w tym boksie, nie wiedziałam co się dzieje zaglądam, nic tam nie ma. Wyprowadziłam ją, a nagle wybiegła mysz. No nic, jak już ją wyciągnęłam to poszłam z nią na lonże. Po wczorajszym już była bardziej oswojona z tym co miała robić i próbowała do mnie podejść tylko raz. Dzisiaj spróbowałam też z Nią zakłusować i wyszło to całkiem dobrze. Nie męczyłam jej i poszłam ją ochłodzić trochę uważając na jej nogę. Wieczorem dziewczyny miały jazdę więc porobiłam im zdjęcia. Po ich jeździe poszliśmy wykąpać się nad jezioro, woda była strasznie zimna, ale dobrze było się ochłodzić w takie gorąco. W stajni zostaję jeszcze 3 dni, później niestety muszę wracać ale zdążę jeszcze popracować z zeberką i poćwiczyć ujeżdżenie albo skoki.
W tym rozdziale dodałam jakiś dialog. Może będzie ich więcej w następnych rozdziałach.
Jeśli przeczytacie proszę o opinię :)
Miłego czytania :)