Dziś mija miesiac od zrobienia testu.
Pamiętam doskonale ten dzień i wieczór go poprzedzający kiedy to stanęłam przed lustrem dałam rekę na brzuch i pomyślałam "tak bardzo bym chciała żebyś tam był, by już ten cholerny okres nie przychodził"
Budzik zadzwonił jak co rano, wziełam test z torebki i zeszłam na dół nastawić wodę na kawę.
Poszłam do toalety, wykonałam test i szybko schowałam do pudełka, poszłam dokończyć robić kawę.
Coś mnie pokusiło i postanowiłam, że zajrzę. Nie wiem ile mineło minut, ale delikatnie wyjęłam test i mym oczom ukazały się dwie piękne krechy <3
Nie mogłam uwierzyć, cała drżałam, kawy już nie wypiłam.
Jeszcze kilka razy patrzyłam na test czy te kreseczki na pewno tam są, miałam nawet ochotę zabrać go ze sobą do pracy :P
Cały dzień nie mogłam się już na niczym skupić, obdzwoniłam kilku lekarzy byłam gotowa już nawet w ten sam dzień iść na wizytę.
Mąż dowiedział się wieczorem, był w ogromnym szoku, ale się ucieszył :)
18 lutego zobaczyłam naszą małą kropkę pierwszy raz na usg i usłyszałam bijące serduszko <3
Coś niesamowitego, wtedy zrozumieliśmy, że to wszystko dzieje się naprawdę, że nasze marzenie się spełnia.
A teraz każdego dnia modlę się o zdrówko naszego dzieciątka i z niecierpliowścią wyczekuje 3 kwietnia aż znów się zobaczymy <3
Kocham Cię od pierwszego grama - ja twoja MAMA <3
Rośnijcie zdrowo :-*