80kg/165cm cel: 55 kg 

Mam wszystkiego dosyć.. zawalam, jest mi ciężko. W domu po mnie jeżdżą, śmieją się z byle czego, z tego co mówię, robię, mówiłam. 

Całe moje życie to jeden wielki znak zapytania dla innych, nikt nic praktycznie o mnie nie wie, nie wie tego najważniejszego...

Denerwuje mnie mój przyszły szwagier. Ale temu akurat mogę zaradzić, postraszę go i przestanie. Tak będzie najlepiej, wybrał złą drogę a ze mną się nie zadziera.

Jestem gruba i tłusta..starałam się to zmienić ale nie wychodziło.. potem starałam się to zaakceptować.. nie wyszło głównie przez moją rodzinę i te ich naśmiewanie się. Uwierzcie. Mam 4 siostry i 2 braci. Oni wszyscy na mnie napadają. Nawet kiedyś, mojego kuzyna żona dała mi wykład na temat tego co powinnam w sobie zmienić. I oczywiście co? FIGURĘ. Bo przecież Benia, Magda, Agnieszka, Paulina są takie chude, a to ja jestem gruba. Dlaczego? Wiedzą że biore te pierdolone tabletki od których lekarz mówi że tyje.. Czy to moja wina że jestem chora? Nie ! Kurwa ja nie miałam ataku od 2 lat i dalej nie chcą mi znieść tych pierdolonych tabletek ! Prosiłam lekarza ale powiedział że nie więc nie mam na to wpływu ! Nie wiem co mam ze sobą zrobić... denerwuję się, mam ochotę zrobić sobie krzywdę, chociażby spróbować podciąć żyły, ale nie.. wtedy myślę o tym jak czułby się mój chłopak ;( który pomaga mi to wszystko udźwignąć :( Nawet nie mam przyjaciółki żeby się wygadać, bo ludzie coraz bardziej podchodzą do siebie z nienawiścią...

Nie wiem... Nie wiem... Nie mam pojęcia...  

A test ciążowy wyszedł negatywny.