Smok wylegiwał się na słońcu na brzegu rzeki, dając wodzie podmywać swoje łapy. Przymknął oczy rozmyślając na pewną historią, jaka mu się przypomniała... Nagle jednak wytrącił go z tej kontemplacji pingwin, który zaczął klekotać z ogromną bulwersacją nad rybą, którą rozdziobywał, widocznie nie lubiąc ości...
- Co się stało, przyjacielu? - spojrzał na rybę, a pingwin nagle pokazał na kamień, leżący obok... Smok zrozumiał w mig, że najzwyczajniej w świecie nielot delektując się rybą natrafił na kamień.
- Och, kochany! Nie frustruj się tak, przecież jaki miałeś na to wpływ? To przecież tylko kwestia losu... Widać płynęła i przypadkiem połknęła kamyk, czy to takie straszne?
Pingwin nadal klekotał groźnie, jakby mają pretensje to do rzeki, to do ryby, to do losu...
- Przestań, mały! Należy przyjmować wyroki losu ze spokojem. Po co martwić się tym, co...
Nagle przypomniał sobie coś... Coś tak bardzie nieprzyjemnego, że natychmiast jego serce zabiło mocniej...
- Wiesz... Znalazłem ostatnio grotę, ukrytą tak głęboko w lesie, że mało kto się tam zapuszczał. Gdy do niej wszedłem, zobaczyłem tam napis w języku starożytnych, akurat ja szczęśliwie jako jeden z nielicznych go znam. Dowiedziałem się, że jest to grobowiec króla, z całymi jego skarbami. Były one przeznaczone dla tego, który rozwiąże wszystkie wyzwania, jakie napotka dalej na drodze... Wiedziałem, że będę mógł się wycofać, jeśli nie będę czegoś umiał, zatem uznałem, że warto spróbować...
Pierwsze wyzwanie było zagadką. Wielka grota i duch... Cóż, nie zdziwiłem się ducha, jak wiesz przecież, nie raz miałem z takimi do czynienia. Duch zadał mi zagadkę, jednak nie taką, które my sobie wymyślamy wieczorami, ale dotyczącą najzwyczajniej w świecie wiedzy. Zapytał mnie, który z dwudziestej dziewiątej dynastii królów miał jednocześnie zielone oczy i rude włosy. Widać skarb przeznaczony mógł być dla kogoś z rodziny, jednak spoczywający tutaj władca nie wiedział, że studiowałem historię dynastii dwudziestej dziewiątej, ze względu na to, że jeden z tamtejszych królów był ogromnym przyjacielem ojca mojego ojca. Wiedziałem, że tylko jeden tak wyglądał, zatem zdołałem przejść dalej.
Kolejnym wyzwaniem była przepaść. Ogromna przepaść a na jej drugim końcu drzwi. Widać skarb był przeznaczony dla maga, ale jakże się przeliczyli, zapominając o smokach! Przeleciałem oczywiście na drugą stronę. Kaszka z mleczkiem.
Następne wyzwanie było już nieco bardziej... Groźne. Ale takie typowe, ach, jakże wręcz ograne! Podłoga wyłożona małymi - na ludzką stopę - kamieniami z literami, a na ścianach po bokach dziury, z kuszami jak się okazalo, gdy za pomocą magii sprawdziłem nacisk jednego z nich. Może mag ze mnie marny, ale tyle przynajmniej umiem... Zatem po prostu sprawdziłem, jaka droga jest prawidłowa. Słowa ułożyły się w jakąś sentencję, wtedy zaczynałem się nad czymś zastanawiać...
Kolejnym wyzwaniem był golem. Dla człowieka, walka ta byłaby niewiarygodnie trudna, ale dla mnie... Musiałem się napocić, ale stalowe golemy są niezbyt odporne na ogien. Podtopiłem go, spowolniło to jego ruchy, potem powaliłem i przyspawałem do podłogi. Dzięki bogom za ogień!
Następne wyzwanie było ostatnie. Stanąłem przed duchem jakiejś kobiety. Już widząc jej spojrzenie zrozumiałem doskonale o co chodzi... Powiedziała mi, że nie mogę iść dalej. Nie musiałem pytać czemu, czyż to nie oczywiste? Najmłodszym synem rudowłosego króla dwudziestej dziewiątej dynastii był mag powietrza, konstruktor golemów i autor wielu traktatów filozoficznych. Tylko on mógłby pokonać wszystkie te wyzwania bez problemu... W tych czasach smoki musiały się odkrywać i szukać sposobu na walkę z golemami wysyłanymi na nie przez władców, który wysyłali swoich synów do kolegiów magicznych, by szukali sposobu na walkę z nimi, szczególnie w powietrzu.
Ten sam król, który dał mojemu ludowi nieco więcej spokoju niż zawsze, samemu potajemnie przyjaźniąc się z młodym pisklęciem, dał mi nadzieję na posiadanie skarbu, po czym odebrał ją, tylko dlatego, że nie byłem jego potomkiem, jak powiedział mi duch...
***
Smok westchnął, patrząc na pingwina, który teraz zabawnie siedział przed nim i słuchał opowieści, co jakiś czas bawiąc się znalezionym kamykiem i podrzucając go płetwą.
- Teraz zastanawiam się... Ten mężczyzna, jego syn, nie żyje już od ośmiuset lat. Konstruktorzy golemów nie mogą być już magami, gdyż zaklinają w nich zbyt niebezpieczne zaklęcia. Magowie powietrza są rzadcy, a gdy już się pojawiają, zajmują się transportami i zaklinaniem pojazdów, nigdy poszukiwaniami skarbów... Może los sprawi, że któryś z potomków króla tu przybędzie i będzie on akurat magiem powietrza, znawcą traktatów syna feralnego władcy i twórcą golemów, znającym wszystkie ich słabe punkty. A może po prostu poradzi sobie z wyzwaniami za pomocą sprytu? Któż wie... Wiem jednak jedno. Tylko los pozbawił mnie tajemnicy i skarbu. Wiesz, jak bardzo chciałbym mieć skarb, jak inne smoki, ale nigdy nie dane było mi go zdobyć prawda? A Ty? Ty tylko znalazłeś kamyk w rybie... Kamyk, który Ci się spodobał. Więc zamknij dziób, głupku.
Smok trącił pingwina palcem, a ten upadł na ziemię śmiejąc się głośno, po czym sturlał się do wody i zaczął polować na kolejne ryby, zaś smok westchnął smutno.
Gdyby... Gdyby tylko król uwzględnił niekoniecznie wszystkich, ale może bliskie sobie osoby? Przecież... Przecież ja jestem potomkiem bardzo bliskiej mu osoby, jestem właściwie jak jego potomek.
Położył łeb na łapach... Znów nie zdobył swojego skarbu. I... Jakoś po prostu nie miał już ochoty szukać dalej. Znikąd pojawił się pies, który pacnął go łapą w bok, szczekając groźnie, ale wyjątkowo ten atak nie poprawił humoru ogromnej istocie, lecz tylko drgnęła przestraszona i zwinęła się gdzieś w kłębek, jakby faktycznie zaatakował ją ktoś groźny...
Inni użytkownicy: winstzawodowybarbariaanpapierowemiastorafalpaczescocorabelll16l16zyxyxzemiliakowalski33lucas25
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24