Płakałam okazyjnie
Nie chciałam kochać na pamiątkę,
wbrew modlitwie.
Nie mogłam obudzić się
z tego znoszonego snu, czającego się
w zakamarkach umysłu.
Karmiła mnie wiara w nieznane;
w spokój, którego nie znosiłam.
Płakałam okazyjnie, ale rzewnie.
I choć wymykały się kolejne łzy,
nie mogłam przestać.
Wody były zbyt głębokie, by wypłynąć
na powierzchnię.
Pragnęłam zapalić światło, ale nie mogłam
odszukać źródła naiwności.
Piękne były twoje wołania o niedosyt,
cudowne zdawały się
nowo narodzone myśli;
rozkoszowałam się smutkiem,
co niezmiennie obarczał twoje usta.
Usiłowałam pokonać czas, lecz było
pewne: innymi prawami rządzą się
litery tutejszego alfabetu.
Więcej do powiedzenia ma skóra,
której ciepło wciąż czuję.
I choć tańczyły plamy światła,
a ziemia stawała się niebem - słowa
pryskały na wszystkie strony,
dzieliły spokój, który nie podobał się
tutejszym.
Na ziemię upadło kilka zbyt ciężkich serc.
Kulisty piorun spoczął na dnie.
Tylko obserwowani przez użytkownika zagubioneepitafium
mogą komentować na tym fotoblogu.
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisy