photoblog.pl
Załóż konto

Narodziny ballady

 

 

Nie rozumiem zdań oznajmujących.

Nie pojmuję blizny na policzku słońca.

Czy to wiek, czy to sekunda dzieli nas

od narodzin ballady?

 

Choć mam dość skrupułów,

żeby poczciwe wyznać ten dzień,

żeby nie poparzyć sobie palców - do końca

pozostanę malkontentem,

co tylko czeka, aby wywiesić białą flagę.

 

Wyzbyta osobistej prawdy, przywieram

ściśle do łez; doszukałam się

pod skórą odrobiny ciepła, by ogrzać serce.

 

Najwyższa pora zgasić świece - jest

dostatecznie jasno. Tak do bólu świetliście,

że bezsensu jest zamykać bramę.

Czy zadasz mi kilka własnych pytań?

 

Zanim jutro zadurzy się w przyszłości,

a bezczas zamieni w leciwe słowo,

zwiędnę niby słońce pozbawione nieba,

niby śmierć okradziona z życia.

 

Wszystko się wyjaśni; cel naszych urojeń,

przeznaczenie zbyt prostych dróg.

Jako wspomnienie pozostanie mi księżyc:

uwolniony z kradzionego światła,

obojętny bezskrzydłym aniołom.

 

Już nie poczuję twoich łez,

ich uśmierzającej woni cynamonu.

Nie znajdę drogi, która pasuje do stóp.

Dodane 30 CZERWCA 2024
223
Info

Tylko obserwowani przez użytkownika zagubioneepitafium
mogą komentować na tym fotoblogu.