Przeciwdeszczowy płaszcz
Odnalazłam siebie na opustoszałych
drogach jutra. Doszukałam się smutku
pośród wołania o ciszę.
Zajaśniał w garści poranek, wykradziony
ciepłym mgłom; nie wstydziłam się
pokazać ci świata, tysiącletniej pustelni.
Skradały się kroki na cienkiej skórze serca;
dokładnie tam, gdzie pozostawiłam
litość z obłudą.
Przelane są te krokodyle łzy, jeszcze gorsze
kłamstwa, które wciąż przymierzam -
nadaremno.
Wypływam na powierzchnię, niebo sięga
do pasa; czy to chmury uskrzydlone
czekają na kęs mojego powietrza?
A może to tylko klasyczny przypadek
szacunku i cierpliwości?
Nie znam twoich problemów z sercem;
jak zwykle pozostaje nieposłuszne,
zdane na łaskę cienia.
Nie chcę, aby moje imię kojarzyło się
z piekłem, gdzie zostawiłam ostatnio
przeciwdeszczowy płaszcz.
Wystraszyły się najczarniejsze myśli.
Zmartwychwstały anielskie zastępy.
Spokojnie, to tylko wypadek przy pracy...
Tylko obserwowani przez użytkownika zagubioneepitafium
mogą komentować na tym fotoblogu.
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
30 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisy