13.05.14
A masz Ci los,
piątek trzynastego.
Wczoraj widziałam się z Moim, jest tak pięknie że to poezja. Potem byłam na klachach z moim instruktorkiem i pytałam co mam zrobić z tym spotkaniem z synkiem z piątku, kazał mi rzucić monetą. Moneta powiedziała, że mam iść- poszłam. O 21 przyjechał po mnie, punktualnie. Zabrał mnie do kina, już wtedy czułam że to cholernie zobowiązujące, ale nie wiedziałam co mam zrobić... Wywalił tyle kasy, chciałam mu wcisnąć połowę, ale się uparł. Potem zaprosił mnie do siebie na kolacje. Nigdy nie byłam z żadnym facetem na kolacji. To już w ogóle było zobowiązujące razy milion. Cztery razy próbował mnie pocałować, ale się nie dałam. Siedzieliśmy do 3, odwiózł mnie do domu, dałam mu buzi w policzek, widziałam że jest strasznie rozczarowany. Przecież nie obiecywałam mu, że z nim cokolwiek będę miała w planach. Postarał się, nie powiem że nie, ale co ja mam poradzić na to skoro mam chłopaka? Nie mogłam tego tak wypalić bo sytuacja była niesposobna.
Wstałam dziś z kacem moralnym, mimo że nic nie piłam. Jakby nie patrzeć to mogę sobie zarzucić tylko to, ze on biedny narobił sobie nadziei. Nie mam sobie za złe że będąc z Moim poszłam z tamtym. No może trochę to było nie w porządku, ale zachowałam się honorowo.
A co do wstawania, po powrocie pisałam z Moim do 4, budzik do szkoły na 6, oczywiście nie wstałam. Budzili mnie wszyscy, nie mogłam otworzyć oczu. Cudem obudził mnie sms mojej koleżanki czy idziemy na szluga przed zajeciami. Wyleciałam z łóżka jak z procy, za 20 minut miałam zajęcia. Zdążyłam!
Ale się głupio czuję, masakra.
No ale nic, muszę zagłuszyć moje wyrzuty sumienia głośną muzyką i wziąć się za naukę bo o 13 mam zaliczonko z teorii masażu.
Nienawidzę piątków trzynastego, chyba nie wyjdę dziś z domu.
Czerwiec
01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30
1 dzień bez słodyczy
7 dzień bez alkoholu!