11.06.14
Wczoraj nie pisałam, bo zabiegany dzień miałam. W szkole siedziałam do 16, bo babka jednak stwierdziła, że oprócz wypisywania indeksów zrobi jeszcze ostatnie zajęcia. Na dworze gorąco, w szkole duchota, myślałam że się tak przekręcę! 3 litry wody, mgiełka chłodząca i tak przez cały dzień. Wyszłam z nkla z fizjoterapii dzięki mojej niesamowicie sarkastycznej naturze. To jest coś cudownego. Jedziesz komuś w papiór a on Cię uważa za miłą. No i powiedziała mi, że jestem piękną, mądrą i zgrabną dziewczyną- z czego oczywiście tak ją wyśmiałam że tylko wytrzeszczyła na mnie oczy. No zrobiłam to bardzo bezczelnie, tak samo jak mi powiedziała że mnie będzie odpytywać a ja z pyskiem takie: "Cooooooooo? Jakie odpytywać, ja nic nie umiem!" po czym szybka zmiana tonu "na dzisiaj niestety się nie przygotowałam". Jak zwykle się upiekło, cztery na koniec też satysfakcjonująca ocena jak na cztery obecności w semestrze.
Po szkole obiadek u mamuśki, potem powrót do domu. Kuzynka przyjechała wręczyć mi zaproszenie na swoją osiemnastkę, po czym jak się dowiedziała z kim jestem w związku to koniecznie kazała mi z Nim wpaść. No i powiedziała, że On też kiedyś bajerował z jej przyjaciółką, ale w sumie świat jest mały, ja też tylu synków zbajerowałam, że możnaby książkę pisać. A on mi opowiadał o swojej przeszłości. I chyba nawet o tej sytuacji, tylko wtedy nie zczaiłam o kogo chodzi.
Potem pojechałam z koleżanką na ploteczki, wracałam z kolegą pieszo bo bany nie jeździły i trafiłam do domu po 23. Cudownie, a przede mną cała góra kartek do nauki na dzisiejsza pierwsza pomoc. Oprócz tego musze u tej babki jeszcze dziś zaliczyć mięśnie twarzy, teoretycznie właśnie się ich uczę- w praktyce jakoś to się nie pokrywa.
Nie wyrabiam już z tą nauką, mogliby mi odpuścić, poobniżać oceny, w dupie to mam. Jest taka cudowna pogoda, znajomi wyciągają mnie nad jezioro a ja siedzę i się uczę, albo siedzę w szkole. CHORE.
Także spać poszłam o 2:30 jak skończyłam czytać cały materiał, a pobudka była nastawiona na 6. Oczywiście nie dałam rady i wstałam o 7:30. Mój miał wczoraj nockę to pisaliśmy ciągle, teraz sobie śpi a ja muszę zadupiać na jakieś glupie zaliczenia. Szlag mnie jasny trafi dziś.
I kolejny zabiegany dzień przede mną: po szkole do mamuśki, potem z Moim i jeszcze po tym mam jechać do kuzynek. W nocy na jakieś klachy z braciszkiem, ale już nie wiem czy mi dnia starczy. Żeby doba trwała 25 godzin...
Gdy mogłabym rzec że moje życie w końcu się układa, to muszę przyznać że pech i niepowodzenie depcze mi wciąż po piętach. U mnie albo jest ciągle jednolinijnie, albo jest zajebiście i chujowo w jednym :D
Równowaga w życiu musi być!
A no i muszę sie pochwalić, że w końcu po 9 dniach moja waga drgnęła i poleciał kilogram. W tym czasie powinno polecieć conajmniej półtora, tym bardziej że mało jem bo nie jestem głodna i sporo chodzę. No trudno, dobre i to!
Czerwiec
01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30
11 dzień bez słodyczy
4 dzień bez alkoholu!