Kolejny rozdział dodam prawdopodobnie w poniedziałek :) Mam nadzieję że się podoba :))
II. Pierwsze spotkanie
-Wychodzę, wrócę wieczorem- mówię zamykając za sobą drzwi. Miałam jechać na Maltę, na deskę, ale postanowiłam, że zmienię plany. Nikt nie musiał o tym wiedzieć. I tak rzadko ktokolwiek przejmował się tym co robię i jak spędzam czas. Mogłabym w moim wieku iść do burdelu i tak by o tym nie wiedzieli- pomyślałam. Ruszyłam w kierunku opuszczonych magazynów, chcąc zobaczyć jak wyglądają one z bliska.
Po kilkunastu minutach byłam na miejscu i biorąc deskę pod pachę, ruszyłam w głąb parku, gdzie znajdowały się budynki. W słuchawkach, które wisiały mi przy czarnym kapturze, leciały pojedynczo słyszalne słowa piosenki PiHa. Odważnie ruszyłam w głąb, czując zapach spalenizny unoszący się w powietrzu. W dali słyszałam głosy, a dokładnie śmiechy chłopaków i kogoś płacz. Uniosłam głowę wpatrując się w bezchmurne niebo i małe czarne punkciki na nim. Zastanawiając się po co tu przyszłam, potknęłam się o wystający korzeń i wylądowałam na czarnej bluzie, która miała zapach męskiego Playboya.
-Do twoich usług panienko-powiedział głos stojący nade mną. Powoli podniosłam głowę, zastanawiając się kogo tam ujrzę.
-Dzię... Dziękuję- wyjąkałam, wyjątkowo speszona, ponieważ rzadko bałam się mówić. Rękę podał mi wysoki, ciemnowłosy chłopak z szerokim uśmiechem na ustach, ubrany cało na czarno. Biła od niego niesamowicie pozytywna energia. Opanowałam się i także już uśmiechnięta, lecz niepewna podałam mu rękę, aby pomógł mi wstać i powiedziałam
-Znaczy się dzięki wielkie. Chciałam sobie pójść, kiedy poczułam na swoich plecach, czyjąś dłoń.
-Zaczekaj, zaczekaj. Jesteś mi winna przysługę. Gdyby nie ja, byłabyś teraz cała w błocie- odparł ze śmiechem wskazując na kałużę, którą przykrył swoją bluzą. Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
-A więc cóż mam zrobić mój rycerzu w czarnej zbroi- i w tym samym czasie usłyszałam śmiech innych osób. Oparci o mur stali tam inni, w wieku podobnym do mojego wybawcy.
-Maciuś podrywacz- krzyknął jeden z nich, ubrany w fioletową długą bluzkę, a reszta znów zawtórowała mu śmiechem. Stałam jak głupia, lustrując wzrokiem każdego po kolei. Wiedziałam, że jestem od nich młodsza. Na pięciu chłopaków była tylko jedna dziewczyna. Wysoka brunetka, trzymająca na smyczy czarnego labradora.
-Zostaniesz tu z nami i się zabawimy- powiedział do mnie, jak już zdążyłam ogarnąć, Maciej. Mrugnął do mnie lewym okiem, wciąż uśmiechając się. Nie wiedziałam czy mam iść, ale stwierdziłam, że do domu i tak nie mam teraz po co wracać, więc ruszyłam w stronę, wpatrujących się we mnie pięciu par oczu.
Wracałam już z nimi. Znaleźliśmy wspólny temat. Pasję, która nas połączyła. Niby zwykły przypadek, ale coś w tym musiało być. Mieszkałam najdalej. Po kolei każdy szedł w swoją stronę. Na końcu zostałam już tylko ja i Maciej. Odprowadził mnie do domu. Chciałam go zaprosić, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. Już wiem co wyprawiałoby się w domu gdybym w tym wieku przyprowadziła jakiegoś chłopaka do domu. Każdy zareagowałby inaczej, z czego wyszłaby jedna wielka kłótnia. Chcąc sobie tego oszczędzić, ruszyłam w stronę klatki, słysząc jedynie-cześć- i głuchy odgłos, kółek deskorolki na chodniku.
Wchodzę do domu i słyszę odgłos telewizora, ale w pokoju nikogo nie ma. Wszyscy siedzą w kuchni i krzyczą na siebie. Wierząc, że uda mi się ich ominąć po cichu idę w kierunku swojego pokoju, jednakże po chwili słyszę donośny głos mojego ojca
-Przyjdź tu do nas, musimy porozmawiać. Udawałam, że nie słyszę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę, słuchając muzyki na słuchawkach. Rap uspokajał mnie zawsze. Koił ból, cierpienie i żal do wszystkiego co się działo na tym świecie. Nie minęła minuta, jak do mojego pokoju wleciał rozwścieczony ojciec. Zaczął bić mnie po twarzy i nazywać od najgorszych. Nie robiło to na mnie większego wrażenia. Powiedzmy, że przyzwyczaiłam się do bólu fizycznego. O wiele gorszy był psychiczny strach o swoje życie i życie najbliższych.
Kilka chwil już go nie było. Wyszedł z domu, mamrocząc wszystkie możliwe przekleństwa. Można sobie wyobrazić, że nic złego się nie stało. Jedyny ślad został na mojej twarz& i w mojej pamięci. Każde jego słowo wypowiedziane do mnie chciałam jak najszybciej zapomnieć. Wymazać z pamięci i wybaczyć mu po raz kolejny. Trwało to już od kilku lat. Dawniej, był moim kochanym tatą, któremu mogłam powiedzieć wszystko, ale stres w pracy, a potem alkohol zrobił z niego potwora. Bez uczuć. Przede wszystkim bez miłości, którą mógłby komuś podarować.
Kładę się na łóżku i patrzę w okno. Nie ma wiatru, a zza chmur świeci największa gwiazda, nazwana przeze mnie Star forever.
-Chciałabym ich jeszcze spotkać- szepczę, sama do siebie z nadzieją, że spełni się to w najbliższym czasie. A potem zasypiam czując wciąż zapach tego magicznego miejsca.
Inni użytkownicy: bogna123lollypoplollypopolejtoxddderwa22protectyourauraelmariachi28921lordmagriffy93gandaharbulkazpasztetemkobekonta
Inni zdjęcia: Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentovaLove damianmafiaDrogą przez las andrzej73Hejoo patusiax395