Tak się składa, że żyję! ;)
Szczerze? Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Poszłam na fotel z niewiadomo jak fatalnym nastawianiem, a dentystka powiedziała, że mam wręcz modelowy stan uzębienia- żadnego ubytku! :>. Nie rozumiem, zaiste, nie rozumiem... "Była pani 5 lat temu u dentysty? Niemożliwe, pani ma piękne zęby!".
Powinnam się cieszyć, prawda? Rzecz w tym, że mam coś nie tak z jednym zębem na górze, który potworrrrrrnie boli- pani stomatolog podejrzewa nadwrażliwość i zdiagnozowała dodatkowo stan zapalny dziąseł. Nie wiedziałam, że szczoteczka do zębów ma wpływ na stan owych ;). Kupowałam zwyczajnie te ładnie wyglądające, z dodatkowymi, ekstrawaganckimi bajerami w typie: "czyści również i język" oraz "ruchoma główka", nie zwracając uwagi na to, czy włosię jest twarde, średnio twarde, czy miękkie i, co za tym idzie, czy nie powoduje destrukcji dziąseł ;). Anyway, generalnie zęby ostatnio bolą mnie niemiłosiernie, a że bolą jeden po drugim, myślę, że to faktycznie mogą być dziąsła. Mało wysublimowane powiedzenie w typie "jak nie urok, to sraczka", pasuje w tej sytuacji jak ulał, nie sądzicie? ;). Dodatkowo, nawiasem pisząc, wkręciłam sobie, że dolna prawa szóstka, która 5 lat temu została już zaplombowana, ma ubytek zaraz obok tejże plomby. Dentystka z kolei, zanim zdążyłam otworzyć usta, powiedziała: "o, to taka plamka- uroda pani zęba".
- Naprawdę nic tam nie ma, pani doktor?- pytam zafrasowana.
- No, naprawdę nic! Choć, jeśli pani chce, mogę powiercić. Wiertła mam, chęci również...- odpowiada pani doktor z zawadiackim uśmiechem na twarzy (żartownisia- notabene urocza pani).
- Nie, nie... Naprawdę nie trzeba! Ja tak tylko pytałam... ;>
Dla ciekawych powiem, że korzystam z usług polskich lekarzy. Zarówno mój lekarz rodzinny, jak i dentystka, to Polacy. Cieszę się z tego powodu strasznie- przynajmniej nie muszę siedzieć ze słownikiem na kolanach, szukając słów takich jak "dwunastnica" albo "endodoncja" ;). Nawiasem pisząc, naprawdę prędzej poddałabym się lobotomii, niż endodoncji bądź wyrywaniu zęba. Pomimo tego, że przekonujące komentarze w Internecie nt. niezawodnych znieczuleń w jakiś sposób uspokajają potencjalnie zagrożonego pacjenta, to ja jednak nie chciałabym, by spotkało mnie coś podobnego. I tak bałam się przeglądu po 5 latach (choć de facto nie było czego się bać).
Z ogłoszeń parafialnych, a mieszczących się w dziale "zęby" dodam, że dziś na podłodze znalazłam kolejnego reksiowego ząbka ;). Biedaczek gubi mleczaki :). B. wpadł na pomysł, bym zrobiła sobie z tego ząbka ciekawy naszyjnik. Hm... czy aby zębiska nie przynoszą pecha, abstrahując od powyższej notki i od tego, że Reksio to, było nie było, przekochana istota?... Generalnie nie wierzę w przesądy, ale nad tym krokiem tak czy siak bym się zastanowiła. Autosugestia czasem działa cuda ;).
Pozdrawiam :).