Na wstępie- kochani, dziękuję Wam za tak liczne odwiedziny. Naprawdę nie sądziłam, że AŻ tylu Was mnie odwiedzi (prawie 7 tys.) :) Cieszę się, że tak wiele photoblogowiczów zainteresowało się moim tekstem i podzieliło własnymi spostrzeżeniami oraz doświadczeniami :). Raz jeszcze dziękuję wszystkim miłośnikom psiaków! Na dobranoc zostawiam Wam moją i reksiową łapkę. To zdjęcie naprawdę wiele dla mnie znaczy :).
A teraz z cyklu Codzienny Bełkot ;).
Boicie się dentystów?
Powiem szczerze, że ja przez ostatnie lata koncertowo olewałam wszystko, co wiąże się z zawartością jamy ustnej ;). Na przeglądzie byłam ostatni raz w wieku 16 lat, choć powinno się uskuteczniać spacer do dentysty w tym celu co pół roku, jeśli mnie pamięć nie myli ;). Ostatnio jednak życie dało mnie i B. solidnego kopa za to potworne niedbalstwo- zgotowało nam zębowe fatum ;>.
Jakiś czas temu mojemu mężczyźnie popsuły się dwa zęby. Sprawa okazała się być niestety diablo poważna (sprowadziło się to w końcu do zatrucia obydwu :/). I, jak na złość, dokładnie tydzień później, to na mnie przeszło fatum Zębiskus Podziurawiules ;). Jutro na godzinę 14:00 ruszam na lakowanie :/. I sprawdza się w tym momencie, moi mili Państwo, powiedzenie, że jak się p....li, to na całego... :/.
Gdzieeee tam- generalnie, jeśli już posadzi się mnie na fotelu dentystycznym, jestem twarda sztuka. Jedyna oznaka bólu, to lekki grymas w postaci zaciśnięcia powiek. Nigdy nawet nie jęknęłam. 5 lat temu, imaginujcie sobie, moja dentystka, po jakże długiej przerwie w przeglądzie, znalazła w moim aparacie gębowym ;), ekhm, 11 dziurawych zębów! Wyobrażacie to sobie??... Tym oto sposobem, byłam zmuszona odwiedzać kartuski gabinet prywatny każdego tygodnia w piątek, skazując się na smród piłowanych zębów i dźwięk wierteł. Po trzecim zębie chodziłam już jednak do dentysty dziarskim krokiem, prawie jak na zakupy do spożywczego ;). Moja Mama do dziś śmieje się z tamtych czasów :).
Nie, co jak co, ale bolący ząb to u mnie apogeum złego samoczucia. Nie potrafię się na niczym skupić; czytanie odpada, zabawa z psem odpada, jedzenie i picie także, bo cokolwiek do zęba z ubytkiem się dostanie, odbijam się o ściany z bólu ;). Moja dentystka z Polski nauczyła mnie jednak pewnej zasady, której do dziś, jak widać, dzielnie przestrzegam. "Lepiej iść od razu, przy pierwszym sygnale bólu i pocierpieć 15 minut, niż machnąć ręką i przyjść za rok, skazując się na leczenie kanałowe badź wyrywanie". Te dwie ostatnie rzeczy marszczą mnie strasznie już na samą myśl, więc wybieram 15 minut cierpienia ;).
Trzymajcie za mnie kciukasy, m'kay? :).
Inni zdjęcia: :) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24