Nie dobijaj się
Nie otworzę Ci
Nie wyglądam dziś
przesadnie ładnie
Późno przyszedł sen
Przyszedł i był zły
Nie mam siły
na zabawę w przyjaźń
Nie, nie, nie
Nie to nie
Mówię nie gdy myślę nie
Czemu więc
Czytasz nie
Jakby nie było tak
Nie dobijaj się
Nie otworzę Ci
Całe ciało mam obolałe
Późno przyszedł sen
Przyszedł i był zły
Nie mam siły
na zabawę w miłość
Nie, nie, nie
Nie to nie
Mówię nie gdy myślę nie
Czemu więc
Czytasz nie
Jakby nie było tak
Hey
http://www.youtube.com/watch?v=Czujclci6uA
Witajcie.
Dziękuję Wam za Wasz wczorajsze słowa. I te w komentarzach, i te prywatne. Mam nadzieję, że będziecie częściej angażować się i podpowiadać mi w wielu rzeczach.
Dziś mam do Was szczególną prośbę. Nie mam zielonego pojęcia co kupić chłopakowi na Walentynki. Wiem, że powinnam wiedzieć co on lubi, ale płyty z jego ulubionym zespołem mu nie kupię. A w moim mieście nie ma żadnego porządnego sklepu dla metalowców, w którym mogłabym kupić mu koszulkę z Black Sabbath. Grr... -.-'
Tak więc, zawinął mi pomysł z kupnem książki (to nie fair!), a ja nie chcę go powielać. Nadmienię jeszcze, że wiecznie przynosi mi jakieś małe prezenciki typu bukiecik czy różyczka i teraz chciałam znaleźć dla niego coś wyjątkowego i niepowtarzalnego.
Dzisiejszy dzień zaczął się podle. Jak zwykle o 6 obudził mnie wrzask matki: Wstawaj kurwo.
Nie wiem czym zasłużyłam sobie na takie odzywki z jej strony. Ale na prawdę, niczym nie zawiniłam. Nie dość, że jej pomagam ciągle to jeszcze pilnuję jej dziecka (mojego młodszego brata) zamiast spotkać się ze znajomymi. Co jest ze mną nie tak? Boże... pozwól mi jak najszybciej wyrwać się z tego domu. Jedyną moją ostoją jest chłopak, któremu wcześciej czy później i tak się znudzę. Ech...
Wczoraj cały wieczór grałam na gitarze, a dziś pogram choć trochę na klawiszach, muszę się odprężyć. Niech tylko wyjdą z domu i w końcu skończą się wieczne krzyki i płacz. Czy to normalne że matka wyzywa córkę od kurew i ladacznic, a nawet podnosi na nią rękę? Ja rozumiem, że musi jakoś odreagować całą złość, ale na litość Boską! Mogła by chociaż zrobić to cicho jak np ja płacząc praktycznie co noc.
No cóż a co dziś zamierzam robić? Muszę odrobić lekcje, nauczyć się, bo jutro może uda mi się spotkać ze znajomymi czy coś...
Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera.
Éric-Emmanuel Schmitt
Oskar i pani Róża
Ja zdecycowanie wybieram cierpienie fizyczne...
A tu macie coś z mojej twórczości:
zagraj mi proszę balladę stary fortepianie
nie stój samotnie w mroku pajęczyn
pożółkłymi klawiszami zagraj Księżycową Sonatę
uparcie milczysz spragniony rąk czyich
lekkiego muśnięcia odrobiny ciepła znowu muszę ci dać
nie płacz niech nie płyną fortepianowe łzy
i znowu stary jego mość zagrał przepięknie balladę
melodia tak cudna klawisze płyną falami
lekki dotyk silny ucisk ból ciepło i zimno na przemian
nie jestem w stanie ubrać tego w słowa
myśli plączą się swobodnie
a fortepian w mroku ukrytych pajęczyn przestał grać
Angel of Death (Hope)