Witajcie.
Od kilku tygodni myślałam nad założeniem fotobloga takiego, którego moi znajomi nie znajdą. Nie chcę żeby wiedzieli o czym piszę, ani jak piszę. Ujmę to tak, iż chciałam mieć własną elektroniczną formę pamiętnika. Nie oczekuję również odpowiedzi. Nie powiem Wam jak się nazywam, możecie na mnie mówić Hope, Nadzieja, albo dowolnie wybrane przezwisko... Najlepiej w miarę cenzuralne.
Nie ukrywam, że mam własny, może nieco nierealny... ale mój, osobisty świat. Co możecie o mnie wiedzieć? Mam 16, no prawie 17 lat. Uczę się jeszcze w liceum. Jestem w klasie bio-chemicznej, aczkolwiek chemii szczerze nie lubię. Myślałam nad przeniesieniem się do klasy matematyczno-informatycznej, ale ze względu na chłopaka (który jest ze mną w klasie), wolałabym tego nie zmieniać. Nie żebym nie myślała o własnej przyszłości, po prostu wiem, że chcę swoją przyszłość związać z medycyną.
O czym będę pisać? O swoim życiu, problemach, radościach... Chociaż nie ukrywam, że problemów jest więcej. Zapewne każdy ma ich wiele... jedni więcej, drudzy mniej, ale nie znam człowieka, który nie miał by przynajmniej jednej trapiącej jego życie sprawy.
'Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu...
Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej.
Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie. Weronika postanawia umrzeć bez wyraźnego powodu, bez żalu i bez patosu. Jej życie stało się mdłe, jak potrawa bez przypraw, pozbawione ziarna szaleństwa. A gdzie szukać szaleństwa, jeśli nie w domu wariatów, pośród tych, którzy obdarzeni nim zostali w nadmiarze? Weronika uczy się życia na nowo, poznaje siebie samą, zmartwychwstaje.
Weronika chce żyć inaczej...'
Paulo Coelho
Niech będzie nieco optymistyczniej dziś. Zwykle nie mam humoru co kończy się połową pamiętnika zapisaną moimi bazgrołami jakie to życie jest nie fair i do do dupy.
A i nie zamierzam stronić od przekleństw. Mimo, że jestem dziewczyną jak już na wstępie zapewne zauważyliście uważam, że od czasu do czasu lepiej jest opanować gniew czy frustracje przez powiedzenie kilku niemiłych słów. Na pewno lepsze to niż przywalenie komuś, ewentualnie zrobienie krzywdy.
Ojejciu... Mówię jak jakieś emo. Wiem, że świat jest wspaniały, jestem jeszcze młoda i wszystko jest przede mną. Nie robię sobie celowo problemów, tak już po prostu mam. Przy znajomych duszę w sobie to co się dzieje, udaje uśmiechniętą, a tak na prawdę mam ochotę rozwalić coś, ewentualnie kogoś wrzeszcząc, że świat jest niesprawiedliwy.
Lepiej wysłumaczę skąd mi się to wzięło. Pamiętam jak miałam około 4-5 lat tato dość często pił. Wiem, oklepana historyjka, ale prawdziwa. Nic na to nie poradzę, że życie jest przewidywalne... Aż za bardzo. W nocy usłyszałam jakieś szmery i pierwsze co zobaczyłam po tym jak wstałam z łóżka i poszłam sprawdzić to to, że ojciec bił matkę. Rozmawiałam później o tym z babcią i zostałam pouczona, że mam dzwonić za każdym razem gdy coś takiego się wydarzy. Tak więc za drugim razem zadzwoniłam. Przyjechał dziadek z chrzestnym no i ojcu się od nich oberwało. Byłam tym wstrząśnięta.
Później było nieco lepiej. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy i trwa do dziś.
O czym mogę dziś napisać? Może krótkie opowiadanie na wstępie?
No niech będzie.
Skąd mogła wiedzieć, że to się tak skończy. Zazdrość zżerała ją od środka nie pozwalając jej oddychać. Czuła tylko, że musi stąd wyjść. Jak najszybciej, o ile było to możliwe. Przytłaczający oddech kochanka nie pozwalał jej podnieść się choć na chwilę. Jęknęła cicho i zsunęła się z poduszki. Zazdrość... Co za niewdzięczne uczucie! Dlaczego to właściwie robiła? Przecież i tak by się nie dowiedział. Mimo, że kochała go nad życie, wiedziała, że ją zdadzał i sama zaczęła. W końcu zebrała się w sobie i zerwała z pościeli. Odprowadził ją tylko wzrokiem. Nie mogła tego zrobić. Przytrzymując jedną dłonią stanik pobiegła szybko do toalety dysząc. Przecież nie sprawiało jej to przyjemności, wręcz rozwywało ją od środka. Zamknęła się na klucz i usiadła przy drzwiach cicho płacząc. Pewnie ma mnie teraz za idiotkę, napierw go tu ściągnęłam, a teraz odsawiam cyrki... Pomyślała czując falę gorąca na policzkach. (no i straciłam wenę, o ile w ogóle ją dziś miałam)
Próbuję otworzyć oczy, huk rozlepianych powiek wiruje mi w głowie
Powietrze jakieś takie cięższe, chłepcę je chłepcę powoli na zewnątrz i do środka
Chyba już pójdę
Tyłek przymarzł mi do schodka
Pierwsza myśl: o Matko Boska
Druga myśl: o ja idiotka!
I znowu zamieszanie na chacie
I znowu zarzygane żółcią szmaty
Znowu tępa próba żyletki
Znowu wpierdol od taty
I znowu zamieszanie na chacie
I znowu zarzygane żółcią szmaty
Znowu tępa próba żyletki
Znowu wpierdol od taty
Już 4 rano, jak ten czas dziwnie leci
Jeszcze się Ziemia trochę przekręci i znowu zaświeci słońce
- o jak mi niedobrze... jeszcze w głowie słyszę głosy,
rozczochrane myśli, poodklejane paznokcie, połamane włosy
Chyba już pójdę, wcale mi się nie chce
Burdel w mej głowie jak w damskiej torebce...
I znowu zamieszanie na chacie
I znowu zarzygane żółcią szmaty
Znowu tępa próba żyletki
Znowu wpierdol od taty...
Happysad
Inni zdjęcia: Dostojka dafne jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Niedzielne porządki beatq15:) beatq15TAK! cherrykinn:) dorcia2700