zdjęcie z września, odwiedziny 21 *o*
omija mnie dziś trzecia impreza, jejuu
chora jestem.
z domu wszystkich wywiało.. strasznie nie lubię zostawać sama ani w domu, ani nigdzie : <
kurcze.
bo użalanie się jest żałosne.. te wszystkie doły i kaniony, depresje nie depresje - masakra jakaś
bywa ciężko, wiadomo, ale chyba najważniejsze jest uświadomienie sobie, że to co się ze sobą wyprawia jest złe i trzeba to ogarnąć ;)
z racji tego, że siedzę teraz taka sama, czekam aż mi się jakiś film załaduje, podzielę się z Wami niektórymi refleksjami
wiedziałam, że będę sama i co mnie samą zaskończyło: nie napisałam sms'a do żadnego z moich przyjaciół, żeby wpadł na kawę i ciacho - w końcu zawsze tak robiłam..
odpowiedź nasunęła mi się szybko - jestem typem człowieka, który woli się domyślać niż zapytać wprost, za dużo razy się nie udało, a ja uczę się na błędach - zagnieździła mi się w głowie myśl, że moi przyjaciele mają swoje drugie połówki i na pewno każdą wolą chwilę spędzają z tą osobą, więc dlaczego akurat dzisiaj miałabym się wpieprzać. Moja chora lojalność twierdzi, że skoro zależy mi na tych osobach to powinnam kibicować ich związkom, a można to robić nie kontaktując się. "Będą mieli chwilkę to się odezwą" - błąd pani Pławecka, to musi działać w obie strony !
Mam starszny problem z poczuciem narzucania się ;o ktoś wie jak się tego pozbyć?
a'propos nauki na błędach:
stresuję się przed wtorkiem ;o być może impreza, dzięki której wszystko stanie się jasne ?
dostałam niezłą propozycję.. sama nie wiem dlaczego jestem taka nieprzychylna. Może to duma ? a może ja nie umiem brać tego, co przychodzi mi z łatwością/czegoś o co nie muszę walczyć? Wolę zdobywać niż zostać zdobyta, if ju noł (y)
nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie czy chcę mieć chłopaka... Chyba nie nadaję się do zbowiązań ;-;
nie ma się czym chwalić, ale 'dałam kosza' już paru naprawdę świeeetnym chłopakom, niby brak "tego czegoś" .
W końcu pojawia się Dziubas, a ja coo.. a jaa oczywiście wmawiam sobie, że pewnie skończy się jak moja ostatnia miłosna przygoda i się z tego nie wygrzebię itd itp. Dobiero takie momenty udowadniają mi jak chujowo mnie zraniono :/ Głupota. Czyżbym przestała żyć ryzykiem?
fakt faktem - każdy facet to świnia, alee może jednak?
Pozdrawiam Was gorąco nieliczna ekipo, mająca hasło :*
+ polecam film Snajper :)
a ja dziś kontuuję Breaking Bad *o*