Długo stałam i zastanawiałam się nad otrzymaną wiadomością. Dopiero kiedy mój ukochany podszedł i mnie przytulił wyrwałam się z rozmyślań i wróciłam do rzeczywistości. Na chwilę obecną postanowiłam się nie przejmować i na razie nie zastanawiać się nad tym. Chwilę po tym znajdowaliśmy się już pod ogromnym budynkiem. Brunet poszedł kupić bilety i już po chwili zajęliśmy miejsca w ogromnej sali. Światła zostały przyciemnione, a my wygodnie usadowilismy się w fotelach. Wybraliśmy amerykańską komedię. Podczas seansu doszło do delikatnych dotknięć i pokryjomych buziaków. Po dwóch godzinach film się skończył i zadowoleni wyszliśmy z kina. Nie mieliśmy zbytnio ochoty na siedzenie w restauracji, więc zamówiliśmy pizzę na wynos i wróciliśmy do domu. Mieliśmy ciszę i spokój. Nikt nam w końu nie przeszkadzał. Uwielbiam ten czas, kiedy możemy wspólnie spędzić chwile i powygłupiać się trochę. Oczywiście przy kolacji musiało dojść do małych zaczepek i bitewki na jedzenie. Powoli zmagał mnie sen, więc ruszyłam pod prysznic, kiedy naga weszłąm do kabiny, niespodziewanie dołączył do mnie brunet. Nie chciałam go wyganiać, a wręcz przeciwnie - spodobał mi się ten pomysł. Wspólny prysznic a do tego małe igraszki. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, tak że dzieliło nas tylko kilka milimetrów. Chwycił w dłonie moją twarz i zaczął oszalały całować. Było cudownie. Potrafił mnie zaskoczyć w każdej chwili. Nasze pocałunki stawały się coraz to szybsze i mocniejsze. Toczyliśmy ze sobą walkę, aż w końcu chłopak wszedł we mnie. Poczułam jak ciepło przechodzi przez całe moje ciało. Takiej przygody jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam. Seks pod prysznicem. A co najciekawsze, bardzo mi się podobało. Zaspokoił mnie w każdym calu. Przerwaliśmy i przenieśliśmy się do sypialni. Zielonooki delikatnie ułożył mnie na łóżku i kontynuował wcześniejszą czynność.
Kiedy obudziłam się i spojrzałam na zegarek, ten wskazywał godzinę 9.38. Zaspałam i spóźniłam się do szkoły. Jak mogłam nie usłyszeć budzika? Spojrzałam na telefon, a tam oczywiście czekała na mnie niespodzianka.
''Co się stało, że mojego skarba nie ma w szkole? Pewnie przez tego idiotę! I tak ze mną nie wygra. Już niedługo się Tobą zajmę i poczujesz co to znaczy być z prawdziwym mężczyzną.''
Od razu usunęłam tą wiadomość. Łukasz nie może jej zobaczyć tak samo jak tych wcześniejszych. Było tak fajnie, a teraz muszę wrócić do rzeczywistości i zastanowić się co mam z tym wszystkim zrobić. Boję się, że prawda w końcu wyjdzie na jaw, a wtedy będę skończona. Rzuci mnie. Musiałam się odświerzyć, więc poszłam do łazienki. Nie mogła spojrzeć na siebie w lustro. Okłamuję najważniejszą dla mnie osobę. Ale muszę tą tajemnicę skrywać tak długo jak tylko będzie się dało. Wróciłam do sypialni i ułożyłam się koło chłopaka, który od razu się przebudził.
- Cześć kochanie. - powiedział przeciągając się.
- Cześć skarbie. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka w usta.
- Która godzina? - zapytał
- Za piętnaście dziesiąta.
- To dlaczego nie jesteś w szkole? - zapytał wyraźnie zdziwiony
- No jak myślisz? Zaspałam.
- O nie.. Będzie kara. - po czym zaczął mnie łaskotać, a ja zwijalam się ze śmiechu. Po chwili to ja miałam przewagę nad brunetem i siedziałam okrakiem na nim. Próbowałam zrobić to samo co on, ale poszło na marne. Okazało się, że nie ma łaskotek. Dlatgo zanim cokolwiek zrobiłam chłopak chwycił moją twarz i zaczął całować.
Nie opłacało mi się dzisiaj juz iść do szkoły, dlatego postanowiłam zrobić na śniadanie naleśniki. Wiem, ze Łukasz przepada za nimi tak samo jak ja. W pewnym momencie zadzwonił jego telefon.
- Muszę kochanie podjechać do biura. Szef musi mi przekazać jakies dokumenty. Wrócę jak najszybciej. Kocham Cię. - powiedział po czym zostawił mnie samą. Dosłownie minutę po tym jak wyszedł ktoś zadzwonił do drzwi. Myślałam, ze to mój ukochany zapomniał kluczyków, albo telefonu, jednak grubo się myliłam. Po drugiej stronie stała Monika.
- Czego chcesz? - zapytałam
- Przyszłam z Tobą porozmawiać. - odpowiedziała dziwnie spokojnie
- Nie mamy o czym.
- A mi się wydaje, ze jednak mamy. - po czym wprosiła się do środka. Próbowałam ją wyprosić, jednak blondynka była silniejsza. Zasiadła się na kanapie w salonie i zaczęła:
- Łukasz Cię okłamuje.
- Niby dlaczego? - zapytałam chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
- Nie jestem jego siostrą.
- A więc niby kim? - powiedziałam z lekkim śmiechem na twarzy.
- Jego byłą narzeczoną. A raczej.. matką jego dziecka. -powiedziała i posłała mi słowieszcz uśmieszek. A ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zamurowało mnie. Nie wiedziałam czy mam w to uwierzyć czy nie. Przecież może mówić to specjalnie z zemsty, że wyrzuciliśmy ją i nie chcieliśmy jej przygarnąć drugi raz.
- Jak to matką? Łukasz nic mi nie mówił, że ma dziecko.. - próbowałam cokolwiek wymówić.
- Mówię przecież, że cię okłamuje. - powiedziała zadowolona z sieboe blondyna. Nie wiedziałam już co mam powiedzieć. Brzmiała dosyć przekonująco. W sumie pomału wszystko zaczyna mi się układać w całość. Mówił prawdę że nie ma siostry. Skłamał, że ją ma, aby prawda nie wyszła na jaw. To pewnie dlatego wyjechał do pracy, aby zdobyć pieniądze na alimenty i pewnie to tak cały czas go dręczy. Chciał mi powiedzieć. Ale dlaczego nie zrobił tego od razu?! Jak długo miał zamiar mnie jeszcze okłamywać?
- Kochanie, zapomniałem kluczy. - usłyszałam nagle w przedpokoju. Kiedy wszedł do salonu, jego mina mówiła sama za siebie. Był w wielkim szoku i wiedział, ze poznałam prawdę. Tak samo jak ja nie potrafił wypowiedzieć z siebie żadnego słowa. Czyli to prawda. Swoim zachowaniem potwierdził to. Jedyne na co miałam ochotę to podejść i dać mu w twarz. Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Chłopak oberwał ode mnie w twarz i nim się spostrzegł zamknęłam się w łazience.
Kochani, dodaję teraz więcej części bo na weekend nie będę miała jak dodać.
Mam nadzieję, że podoba Wam się opowiadanie :)
I Jak myślicie? Michalina wybaczy Łukaszowi zatajenie prawdy? ;)