Druga część: http://www.photoblog.pl/xopissssyx/117027667
Trzecia część:
Po kilku dniach Monika wyszła ze szpitala. Czuła się okropnie. Całymi dniami przesiadywała w pokoju i rozmyślała nad ostatnią rozmową z Kubą. Myślała, że już go nie potrzebuje. Jednak się myliła, nadal coś do niego czuła.
Właśnie siedziała na parapecie okna w swoim pokoju i patrzyła na rozciągający się lasek, gdy poczuła wibracje w kieszeni. Niechętnie wyjęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Nikt. Czyli Kuba. Nie wiedziała co ma zrobić. Odebrać, czy też nie. W końcu zdecydowała się nie odbierać, więc odrzuciła połączenie. Niestety Kuba cały czas próbował, był bardziej natrętny niż much. 'Może mu się znudzi?' pomyślała. Po ósmym podejściu niechętnie odebrała telefon.
-Czego?- warknęła. Próbowała nie okazywać żadnych uczyć, ale głos jej drżał, a po policzkach już ciekły drzwi.
-Ciebie też miło słyszeć.- zaśmiał się chłopak.
-Naćpałeś się czegoś? Po co dzwinisz?
-Chciałem wiedzieć jak się czujesz...- zaczął niechętnie.
-Zajebiście.- mruknęła.
-Ale z ciebie kłamczuszka! Widzę jak płaczesz.- zaśmiał się smutno.
Monika szybko spojrzała na 'ich' ławeczkę, ustawioną przy samym lesie. Zawsze się tam umawiali i przesiadywali godzinami. Siedział tam z bladym uśmiechem.
-Mów czego chcesz i daj mi spokój.- nadąsała się.
-Choć na chwilę.
-Mowy nie ma!- wrzasnęła do słuchawki. Zauważyła, jak Kuba odsówa szybko słuchawkę od ucha, co ją trochę rozbawiło.
-Mała, nie drzyj się. Chcę tylko pogadać.
-Yhy, jaaaasne. Pewnie ten typo tam siedzi. No! Niech wychodzi z ukrycia, rozgryzłam was!
-Naprawdę myślisz, że bym coś takiego TOBIE zrobił?- zapytał poważnie. 'Nie wiem.' pomyślała. Rozłączyła się. Nie wiedziała co ma robić. 'Na pewno tam nie zejdę!'. Ostatni raz spojrzała na Kubę z zrezygnowaną miną. Wiedział, że nie wyjdzie. Znał ją. Szybko zeszła z parapetu, by jej nie widział. Łzy zaczęły robić się większe i po chwili opadały na podłogę.
-Sama tego chciałaś.- krzyknął Kuba i otworzył szeroko drzwi. Monika stała oniemiała, nie wiedząc co z sobą zrobić.
- Monia... - zaczął czułym głosem, podszedł do niej i przytulił mocno.
Nie protestowała. Pragnęła tego. Nagle poczuła jak jego ulubiona zielona bluzka zaczyna robić się mokra od jej łez.
- Nie przejmuj się- szepnął jej we włosy.- to nic.
- Po co tu przylazłeś? Nie wiesz, że jak tu wpadnie Kinga, to cię zamorduje?
- Pozwolisz, że tym ja się będę przejmował.- odparł rozbawiony.
I właśnie w tym momęcie jak na zawołanie do pokoju wparowała Kinga.
CDN