Kiedy zrobiłyśmy zakupy szybko wyszłyśmy ze sklepu. Odkręciłam butelkę wody i wzięłam łyk, by ugasić pragnienie. Szłyśmy trochę drogi w milczeniu, ale po chwili zapytałam:
-Coś nie masz zadowolonej miny, stało się coś?
-Nie...W sumie tak. Ale nie wiem czy chcesz żebym Ci teraz przynudzała..-odpowiedziała
-Gadaj, przecież mamy czas. A chciałabym Cię lepiej poznać, bo wydajesz się miłą osobą.-uśmiechnęłam się do niej
-Dziękuje to miłe. No więc, wcale nie chciałam się tu przeprowadzać. Musiałam zostawić chłopaka, przyjaciół...A to straszny ból dla mnie jak i dla nich...
-Skoro nie chciałaś to czemu tu jesteś? Mogłaś przekonać mamę, w końcu jesteś jej córką.
-Znalazła tu pracę, musiałyśmy. Długo z nią o tym rozmawiałam, ale ciągle to samo. To tak jakbyś gadała ze ścianą...
-Rozumiem Cię. Szybko się tu odnajdziesz, zobaczysz. Jest mnóstwo miłych osób i fajnych chłopaków. Spodoba Ci się.
-Miejmy taką nadzieję-odparła pod nosem
Po drodze, żeby umilić jakoś czas wypytywałam ją o jej zainteresowania. Dowiedziałam się, że lubi grać w siatkówkę, jeździła dużo razy na zawody. Uwielbiała słuchać muzyki, czytać książki. Miałyśmy dużo wspólnego. Pośmiałyśmy się trochę z jej opowiadań, które były bardzo interesujące. W końcu dotarłyśmy do szpitala. Na korytarzu Iza chciała się wycofać, ale jakoś zdołałam ją przekonać. Razem weszłyśmy na salę, gdzie leżał Adrian. Był zdziwiony obcą osobą u boku, ale kiedy ich sobie przedstawiłam od razu się uśmichanął. Po kilku minutach wszyscy rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, a Iza trochę wyluzowała. Nie brakowało nam powodów do śmiechu. Niestety tą miłą atmosferę przerwała nam pielęgniarka, która chciała zabrać go na badania. Pożegnaliśmy się i wyruszyłyśmy w stronę naszych domów.
-Daleko mieszkasz od parku?-zapytałam
-Nie, w sumie bardzo blisko. Jest tam taki duży blok niebieski... Tam jest chyba spokojnie jak zauważyłam do tej pory.-odpowiedziała
-Masz rację... Nikt tam nikogo nie bije, nikt się nie awanturuje, dlatego, że głównie to tam mieszkają starcy.
-No też to zauważyłam. Może jutro się gdzieś wybierzemy po szkole, co?
-Bardzo dobry pomysł. Nawet mogę Cię oprowadzić po naszej budzie,-zaśmiałam się-pokaże Ci z kim warto się zadawać, a kogo unikać.
-Dziekuje. Dla każdego jesteś taka miła? Nie żebym coś do tego miała broń Boże, ale żadko spotykam takich ludzi.
I w tym momencie zobaczyłam Oskara i jego ekipę. Wskazałam ręką w ich stronę i powiedziałam do Izy:
-Nie dla wszystkich, dla nich akurat nie. Elita głupich ludzi po prostu, lepiej ich unikaj.
-A co oni takiego zrobili? Wyglądają w porządku..
-Szkoda, że tacy nie są. Ten Adrian co leży w szpitalu to dzięki nim. Potem Ci opowiem.
I wtedy pijany Oskar zatrzymał nas. Ledwo trzymał się na nogach, ale miał siły mówić. Nie pozwolił mi przejść, zaczęłam się go bać. Ale to nie jego powinnam się bać tylko jego kolegów...