Po namiętnym pocałunku uśmiechnęłam się do niego, on zrobił to samo. Usiadłam na krzesło, które było obok jego łóżka i usiadłam. On złapał mnie za rękę i zapytał:
-I co teraz ?
-W sensie?-zapytałam również
-Z Oskarem, z nami...
-Nie wiem... Daj mi czas, bo go potrzebuje. Na razie musimy się bardziej poznać i w ogóle. Wiesz o co chodzi, prawda?
-Wiem, wiem i trzeba pogadać z Oskarem. Wiem, że to on mi to zrobił. Nie pójdę z tym na policję, bo nie chce mu robić kłopotów, ale trzeba go nastraszyć.
-Spokojnie, pogadam z nim-uśmiechnęłam się-Twoi rodzice nie odbierali telefonu jak dzwoniłam..
-Normalka, nie ma co się przejmować.
-Jest czym się przejmować, bo to nie jest normalne. Chcę poznać Twoich rodziców...
-Agata, nie teraz.
-No to kiedy ? Czemu nie odebrali telefonu, przecież leżysz w szpitalu powinni wiedzieć.
-I tak się tym nie przejmą, nie wiem czemu w ogóle dzwoniłaś.
-Bo mi lekarze kazali, a Ty nie raczyłeś mi jakoś o nich opowiedzieć.
-I nie dzwoń więcej.
-Ale czemu ?
I wtedy przerwali mi lekarze, chcieli go zabrać na jakieś badania. Pożegnałam się z nim, kazałam by zadzwonił później i poszłam. Na korytarzu postanowiłam zadzwonić po mamę. Mama wysłuchała mnie czemu się tu znalazłam i po mnie przyjechała. Po drodze nic nie mówiłam, byłam zła na Adriana i zmęczona. W głowie tylko jedna myśl, czemu on nie chce mi o nich opowiedzieć? Mama coś mi się spytała, a ja zamyślona patrząc przez szybę nie usłyszałam nic. Poczułam szturchnięcie i pytanie mamy:
-Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?
-Przepraszam mamo, zamyśliłam się. Pytałaś się o coś?
-Tak, czy jedziemy zjeść coś na mieście?
-Jestem bardzo zmęczona i chciałabym się położyć, a wcześniej chciałabym też porozmawiać z Oskarem.
-Rozumiem. To czyli jedziemy do domu.
Po tych słowach wjechaliśmy na naszą ulicę i po kilku minutach byliśmy już w domku. Od razu poszłam w stronę bloku, gdzie mieszłąm Oskar. Miałam nadzieję, że go tam zastam. Kiedy dotarłam zapukałam do jego drzwi i ku mojemu zdziwieniu otworzył mi on. Wymierzyłam mu jeden cios w twarz, on tylko spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem i powiedział:
-Dzięki...Wchodź.
Weszłam i od razu przeszłam do jego pokoju. Kazał mi usiąść, ale nie zrobiłam tego. On natomiast rozłożył się na fotelu jak gdyby nic. Od razu przeszłam do rzeczy:
- Co Ty sobie debilu wyobrażasz?! Wiesz, że za takie coś Adrian może Cię oskarżyć? A narkotyki też Ci wykryją w tej Twojej krwi ! W ogóle nie myślisz ! Mogłeś go zabić kretynie!
-Uspokój się...-wstał i spojrzał mi się w oczy-nie chcieliśmy go zabić. To wszystko wyszło nie tak jak miało. Nie ja uderzyłem go tą butelką. Miałem z nim tylko porozmawiać.
-Nie wierzę Ci, rozumiesz?! Nie wybaczę Ci tego do końca życia ! Nie chcę Cię znać ! Nienawidzę Cie i żałuje, że Cię znam !
Wtey wybiegłam z mieszkania, a on pobiegł za mną..