Klękałam przy nim, próbowałam go obudzić lecz niestety na próżno. Z jego głowy coraz mocniej leciała krew, a z moich oczu łzy. Żeby zatamować krew, rozdarłam kawałek mojej bluzki i obwiązałam ją naokoło głowy. Krzyczałam: POMOCY ! RATUNKU! NIECH MI KTOŚ POMOŻE! ale nie słyszałam reakcji. Bałam się, że go stracę. Co chwilę sprawdzałam jego puls, jak oddycha. Po 10 minutach usłyszałam jakiś samochód w pobliżu. Powiedziałam do nieprzytomnego Adriana:
-Poszukam pomocy. Wrócę tylko nie odchodź mi, proszę. Obiecuje Ci pomóc. Przepraszam.
Dałam mu buziaczka w policzek i pobiegłam szybko do usłyszanego samochodu. Na moje szczęście za kierownicą była kobieta. Wybiegłam jej na drogę ona się zatrzymała i pytała co się stało. Wszystko jej opowiedziałam płacząc przy tym i pobiegła za mną by zobaczyć Adriana. Kiedy dotarliśmy na miejsce obca dla mnie kobieta powiedziała, że podjedzie tutaj swoim samochodem i pojedzie z nami do szpitala. Czuwałam przy nim, płakałam, przytulałam, gadałam, że wszystko się ułoży, że teraz będzie już tylko lepiej. Nie otwierał oczu to mnie przerażało najbardziej. Po kilku minutach pani, która nam pomagała podjechała i razem z nią wnieśliśmy go na tylne siedzenia. Jego głowa leżała na moich udach, nogi miał zgięte. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do szpitala. Lekarze zanieśli go na noszach na badania. Podziękowałam kobiecie, a ona uśmiechnęła się i powiedziała, że to była tylko drobnostka i odjechała. Pobiegłam do lekarzy i wypytywałam o jego zdrowie. Nie chcieli mi powiedzieć na razie, ale kazali czekać i powiadomić rodziców Adriana. Tak też zrobiłam. Wyszukałam z jego komórki numer mamy, lecz ona nie odbierała. Jego ojciec tak samo. Dzwoniłam kilkanaście razy i nic. Podeszłam do doktora, który opiekował się Adrianem i powiedziałam:
-Panie doktorze, jego rodzice nie odbierają. Nie wiem co z nimi jest. To jest mój przyjaciel, czy on już się obudził?
-Jeśli tak sprawy wyglądają to mogę powierzyć Tobie informacje o jego zdrowiu. Twój przyjaciel jest pod dobrą opieką, niestety uderzenie było bardzo mocne, nie ukrywam , że mógłby mieć wstrząs mózgu. Tak odzyskał już przytomność, dostał leki.
-Jejku, pan nie wie jak ja się cieszę, że on się obudził ! Czy mogłabym go zobaczyć, porozmawiać?
-Tak, proszę za mną...
Poszłam za doktorem w stronę sali gdzie leżał Adrian. Nie spał, akurat rozmawiał z jakąś pielęgniarką. A ja z tą brudną twarzą, podartą koszulką weszłam do niego. Miał głowę obwiązaną bandażem, twarz bladą. Nie wyglądał najlepiej. Podbiegłam do niego przytuliłam go i wyszeptałam:
-Tak strasznie się o Ciebie martwiłam..
On przytulił mnie również, dał buziaczka w czółko i spojrzał się na mnie. Po chwili powiedział:
-Wyglądasz koszmarnie...
-Dziękuje, ale Ty wcale nie lepiej.
-Twoja bluzka.. Odkupie Ci..Przepraszam Cię bardzo mocno..
-Weź przestań, to tylko bluzka..Nie masz za co przepraszać, bo to nie Twoja wina..
-Miała być niespodzianka...A wyszedł pobyt w szpitalu i łzy. Nie chciałem tego...
-Ale przestań się tłumaczyć...
-Chciałem byś była szczęśliwa... Nie chciałem byś płakała z zamartwiania się tylko ze szczęścia..
Wtedy spojrzałam się na niego, uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Pocałunek trwał kilka sekund.