Około 13:00 pomogłam mamie zrobić obiad. Po obiedzie zadzwonił telefon. Był to Adrian. Umówiłam się z nim na 15:00, miał mnie zabrać w magiczne miejsce. Byłam bardzo ciekawa i podniecona. Nie wiedziałam co chce mi pokazać. Mieszkam tu dłużej od niego, a nic magicznego tutaj jeszcze nie widziałam. Poszłam do pokoju, uszykowałam sobie ciuchy i poszłam się wykąpać. Kiedy wyszłam z wanny oplotłam się ręcznikiem i usiadłam. Zaczęłam suszyć sobie włosy i układać jakieś super fryzury. Jednak po dłuzszym kombinowaniu postanowiłam pozostać przy prostych. Ubrałam luźną, jasnoróżowiutką bluzeczkę z jakimś napisem i spódniczkę jeansową. Nałożyłam okulary i poszłam do kuchni. Kiedy nalałam sobie picia, pomogłam mamie pozmywać naczynia. Posprzątałyśmy kuchnię, trochę ogarnęłyśmy w salonie i wzięłam z szafki nowo zakupiony perfum i się nim wypsikałam. Po chwili mama zapytała:
-Córeczko wybierasz się gdzieś?
-A tak mamo. Adi chce mnie gdzieś zabrać. Mogę iść, prawda?
-No pewnie, tylko masz wrócić cała i nie za późno. Jutro idiesz do kościoła.
-Jasne, jasne.-odpowiedziałam niezadowolona.
Nie lubiłam chodzić do kościoła, to był jakiś koszmar. No to tak minęła 14:20. Ubrałam baleriny, wlałam wody Lujkowi i akurat przyszedł po mnie Adrian. Zapytał:
-Gotowa?
-Tak, tak tylko polecę po telefon i torebkę. No i czapkę. Daj mi chwilkę.-pobiegłam po wszystkie potrzebne mi ciuchy i po chwili dołączyłam do niego słowem-Mamo idę już. No teraz możemy już iść.
-To wspaniale. Ciekawa?
-I to jeszcze jak. Nie możesz mi powiedzieć tego teraz ?
-Nie. Bo wtedy nie będzie niespodzianki, a zależy mi na tym byś się ucieszyła.
-Oj, gamoniu i tak przecież bym była zadowolona.
-No nie wiem, nie wiem. Oj wytrzymasz.-uśmiechnął się do mnie.
Szliśmy tak z 10 minut słuchając piosenek i rapując niektóre utwory. Opowiadaliśmy sobie kawały, śmieliśmy się i tak nam to wszystko mineło. Po chwili rękami zakrył mi oczy i powiedział, że jeszcze kilka kroków, a będziemy na miejscu. To było takie słodkie i urocze. Słyszałam śpiewające ptaki, strumyk, gałęzie pode mną. Pomyślałam, że to pewnie lasek, który jest kilka minut ode mnie. Ale co w tym miejscu było takiego magicznego? Nigdy nie wchodziłam w głąb niego, dlatego pewnie nie zauważyłam uroku tego miejsca. W końcu zatrzymał się, kazał bym miała zamknięte oczy-dotrzymałam słowa. Słyszałam jak się oddala kilka kroków, więc zapytałam:
-Gdzie idziesz?-milczał-Adrian! Bo otwieram oczy!-krzyczałam
Usłyszałam trzask szklanej butelki, przestraszyłam się. Otworzyłam szybko oczy i usłyszałam śmiech jakiejś grupki chłopaków. Pobiegłam przestraszona w stronę tych śmiechów. Nagle jakichś głos powiedział : No i to go nauczy, że do zajętych dziewczyn się nie zarywa.'' rozpoznałam ten głos, był to głos Oskara. Byłam na niego zła, co oni mu zrobili? Kiedy byłam coraz bliżej zauważyłam ich. Kiedy mnie zobaczyli, uciekli, miałam zamiar za nimi pobiec, ale jednak zajęłam się leżącym na ziemi Adrianem. Z jego głowy lała się krew i był nieprzytomny. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Próbowałam obudzić Adriana, ale on nie reagował na potrząsanie go. Przytuliłam się do niego i zapłakana mówiłam:
-Proszę ię obudź się...Adi nie zostawiaj mnie, proszę...
Próbowałam dodzwonić się do mamy, lecz w tym lesie, w ogóle nie było zasięgu.