-Nie chcę Wam przeszkadzać, ale zaraz będziemy jechać.-powiedział tata
Zaczęłam chichotać. A Adian tak zabawnie wyglądał zpeszony, że po prostu nie mogłam wytrzymać. Moja głowa styknęła się z jego klatą i nadal się śmiałam. Kiedy już się troszkę ogarnęłam powiedziałam:
-Dobrze tatusiu.
-A może kolega całuśny by zabrał się z nami?-zapytał
-Tak, tak, tak!-odkrzyknęłam szybko za niego
Adrian spojrzał się na mnie zdziwionym wzrokiem, ale nic nie odpowiedział. Po prostu się uśmiechnął.
-No to za 15 minut widzę Was na podwórku.-powiedział na koniec tata i wyszedł.
Przytuliłam się do niego, a on tylko się śmiał. Wstałam poszłam o lusterka i przejechałam tuszem po rzęsach kilka razy, potem rozczesałam włosy i spiełam je w kok. N akońcu chciałam sprawdzić czy ładnie będe wychodzić na zdjęciach, więc stroiłam różne miny do lusterka. Widocznie Adi to zauważył, bo w odbiciu widziałam jak mnie przedrzeźnia. Specjalnie wywijałam usta jak tylko mogłam, przy tym było mnóstwo śmiechu. Tak po 5 minutach postanowiliśmy wyjść z pokoju. Wziełam z biórka telefon, sprawdziłam wiadomości. Była jedna od Igi, ale nie przeczytałam tylko schowałam go do torby. Z szafki szybko porwałam czapkę, okulary i je założyłam. Adrian otworzył mi drzwi i wyszłam, a on za mną. Z domu wzięłam mojego psiaka i wzięłam go na ręce. W tym samym momencie Adi wyszeptał:
-Mogłabyś mnie tak nosić, a nie..
-To zmalej, a wtedy pomyślę nad tą propozycją.-i zaczęłam się śmiać
Potem wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Ja wziełam Lujka na kolana i razem z Adim się z nim bawiliśmy. Kiedy piesek się zmęczył i położył się koło mnie pyszczkiem na moje kolana to zaczęłam śpiewać piosenki lecące z radia. Oczywiście tych których nie znałam to śpiewałam tylko końcówki wyrazów. Bardzo śmiesznie to brzmiało. Tata z mamą mieli ze mnie bardzo mocny ubaw, a Adrian to ze śmiechu nie mógł. Jechaliśmy jeszcze tak z godzinę, kiedy dotarliśmy na polanę. Było tam pełno kwiatów, drzew, krzewów, a w ogóle domów. Było tam tak pięknie jak w bajce. Kiedy tata ustał, przypiełam Lujka do smyczy i wybiegłam z samochodu. Mama z tatą robili grilla, a ja z Adrianem poszliśmy zwiedzić okolice. Po około 5 minutach drogi zauważyłam wodę i most. Wyglądało to na jakiąć rzekę, coś w podobie do morze, ale z pewnością mniejsze. Wbiegłam na most i wdychałam świeże powietrze. Uwielbiałam takie klimaty, powiedziałam:
-Jak tu pięknie, co nie?
-Bardzo...-odpowiedział
Usiadłam na moście, by zamoczyć nogi. On usiadł koło mnie i zapytał:
-Często tata zabiera Cię na takie niespodzianki?
-To zależy. Ale w sumie to nie za często, ale też nie za rzadko. Jak wynajdzie jakieś wspaniałe miejsce to nas tam zabiera. Zawsze trafia na to co nam się podoba.-odpowiedziałam
-Czyli macie dobre relacje, tak ?
-Nie chcę się przechwalać, ale owszem. Bardzo się kochamy.
-No to się cieszę. Nie za dużo jest właśnie takich rodzin, które mają tak idealne stosunki z rodzicami lub z dzieckiem. Nie każdy ma takie szczęście, dlatego cieszę się, że Ci nie staje się krzywda w rodzinie. To mnie uspokaja.
-A przepraszam, że spytam... Ale.. Ty jaką masz rodzinę?
-Powiem Ci, ale nie dziś. Ciesz się obecną chwilą i z tej wspaniałej niespodzianki.
Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego. Z oddali usłyszałam głos mamy, który nas wołał. Czyżbyśmy się zasiedzieli ?
-