Onigiri. Trochu koślawe ale w smaku genialne. Tuńczyk z majonezem według mnie wypadł średnio. Następnym razem zrobię łososia. Za to dżemik z aronii dla D. był przepyszny jako nadzienie. Ja jednak zasmakowałam w paróweczkach z ketchupem. Z tego co wiem, to wszystko może posłużyć za nadzienie (o ile da się to zjeść xd). Jak będę miała pieniążki, to spróbuję swoich sił w krewetkach - podobno boskie.
Ogólnie jestem zadowolona z onigiri. Robota niezbyt trudna. Danie sycące. Obiadu nie zastąpi ale nadaje się na drugie śniadanie czy nawet na kolację. Napewno zrobię je jeszcze kiedyś.
A co teraz.. teraz to chodzę na kurs do PuPa. Pisanie CV, rozmowa kwalifikacyjna itp. Niby pierdółki ale dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy. No i same zajęcia są fajne. Grupa liczy 16 osób. Zajęcia trwają od 09:00 do 13:00, czyli wyśpię się i jeszcze zdążę zrobić obiad i odpocząć przez resztę dnia. Gdybym miała pracę w tych godzinach to chodziłabym z chęcią.
A co do pracy... niby szukam roboty jako grafik komputerowy. Ale im dłużej zastanawiam się nad tym, tym mniej pewna jestem co do słuszności tego stwierdzenia. Do tej pory nie znalazłam pracy - pracodawcy cały czas wyraźnie dawali mi do zrozumienia, że mam zbyt małe umiejętności. Ale jak nie chcą mnie wziąć nawet na staż... to gdzie nadrobię braki? Błędne koło, jak zwykle.
A może po prostu nie nadaję się na to stanowisko i powinnam poszukać innego zajęcia...