Chyba nadszedł czas na wypisanie wszystkich swoich żali i jest ich dość sporo...
Nim się obejrzałam minął wrzesień, zaraz połowa października, a jesienna handra przybiera na sile..niestety.
Coraz mniej mi się cokolwiek chce robić, a roboty mam aż nadmiar. sprawdzian, kartkówka, lektura i chuj wie co jeszcze. szczerze powiedziawsze nie zaczęłam czegokolwiek powtarzać do matury. Całymi dniami chodzę spiąca, zmęczona i coraz częściej chce mi się płakać, a dziś to już w ogóle.. tak, tak po badaniu.
Nie wiem jak ja przeżyję reszte jesieni i ogólnie czas do-matury. Bo matma jak matma, ale czemu ja akurat polskiego nie umiem? i
Idę uczyć się angielskiego a potem pochlipię sobie cicho