Jakoś tak ostatnio wszystko jest takie nijakie.
Stres, nerwy i inne złe emocje wyssały ze mnie całą energię.
Z jednej strony nie wychodziłabym z łóżka.
Czuję, że mogłabym cały czas spać.
Z drugiej strony już jakiś czas nie przespałam ani jednej nocy spokojnie.
Brak apetytu, brak motywacji do czegokolwiek.
Ciągłe rozkojarzenie, nie mogę na niczym się skoncentrować.
Wszystko jest nie takie.
Zaczynam mieć dość każdego dnia nim się rozpocznie.
Nie mam ochoty z nikim gadać.
Coraz ciężej jest codziennie wstać z łóżka, gdy tam czuję się bezpiecznie.
Ciągła walka z otaczającym syfem z każdej strony,
a może czas dać toczyć się sprawom samym sobie i się poddać?
Może już wystarczy?
Może poprostu wykańczam się walcząc sama każdego dnia.
Wyłączyć telefon i wyciszyć się, przestać przejmować się wszystkim choć na chwilę ?
Wyjebać gdzieś w nowe miejsce odpocząć od codzienności.
Odpocząć od codziennego otoczenia.
Jutro będzie lepsze napewno, a może to złudna nadzieja.
"Zanim puścisz famę na całe miasto
Zanim zgubi ciebie ślepa zazdrość
Zanim powiesz na mój temat tanie kłamstwo
Przejdź się w moich butach i poczuj sam to."