"Jedyną osobą, która może mnie pociągnąć w dół, jestem ja i nie zamierzam już dłużej się tam ciągnąć."
Trochę mnie tu nie było i sporo się działo, ale zaczynam ruszać do przodu. Problemy poprostu mnie zmiażdżyły. Overthinking jest zabójczy. Na moment przystałam w miejscu, lecz to już koniec czas iść do przodu. Pomału wracam do siebie. Już nie ma bycia miękką. Emocje rzecz ludzka, ale nie można się wiecznie wycofywać.
Mój organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa w ostatnim czasie. Spadek odporności, krwotoki z nosa, przeciążone plecy, bezsenności przeplatane nadmiernym zmęczeniem i co chwilę coś. Przepracowanie daje się we znaki, a na urlop jeszcze sobie poczekam.
W międzyczasie planowanie panieńskiego, choć to dla mnie na ogół dobra zabawa to tak opornej grupy jeszcze nie miałam. Przygotowania do wesela jeszcze przede mną, znalezienie sukienki na ten dzień to katorga. Ostatnio mało co mi się podoba, nie mam nawet czasu pojechać na zakupy, a trzeba się sprężać. Mam nadzieję, że dopnę wszystko na ostatni guzik już w tym tygodniu.
Zbierają mi się zamówienia na obrazy, dobija mnie fakt, że ostatnio nie mam na to czasu by je realizować. Dość trudni klienci, by dogadać szczegóły. Czas ucieka, jeden obraz na wykończeniu, podobrazia w drodze, stres, by wyrobić się ze wszystkim w terminach. Strona sprzedażowa jeszcze nie zaczęta jak i zdjęcia do portfolio. Sporo pracy jeszcze przede mną, a czas w tej kwestii nie jest moim sojusznikiem.
Sporo ostatnio mam na głowie przez co jestem dość nerwowa, wybuchowa. Czekam na wrzesień, gdy już będzie po wszystkim i będę mogła zająć się już tylko sobą. Choć trochę zwolnić, odpocząć i nabrać sił.
Za niedługo realizacja bardzo ważnych planów, mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Reszta to już tylko kwestia czasu :3
Już tylko byle do przodu <3