Przyszedł czas na powrót do pracy.
Ciężko jest wrócić w ten ciąg roboty.
Plusem jest to, że doszła kolejna osoba pod moje skrzydła do szkolenia dzięki czemu mam zmniejszony wysiłek fizyczny. Można spokojnie wejść w tryb.
Pomału próbuje wracać do aktywności fizycznej, póki co idzie to opornie, ale mam nadzieję, że niedługo wrócę do formy :3
Pewne sprawy powodują kolejne problemy z sercem i częste mierzenie parametrów.
Bezsenność męczy, coraz krótszy czas snu, coraz częstsze przebudzenia i problemy z zasypianiem.
Tylko spokój uratuje ten cały syf, który trzeba ogarnąć.
Zaczynam się trochę gubić w tym co się dzieje wokół mnie.
Jakby wszystko działo się bez Mojego udziału.
Tracę kontrolę.
Próbuję ją odzyskać kręcąc się w czarnej otchłani szukając tego małego światełka, by się uwolnić.
Mam wrażenie, że stawiam mury przed sobą.
Mam wrażenie, że burzy się mój świat, a ja zamykam się znów w bezpiecznej przestrzeni.
Pewne części mnie, zamknęły się.
Nie zawsze może być dobrze, najważniejsze próbować dążyć do stabilności, a tej mi brakuje.
Brakuje mi normalności, banalnych pozytywnych uczuć i emocji.
Brakuje mi trochę siły do ciągłego naprawiania wszystkiego.
Brakuje mi trochę mnie we mnie.
Mam nadzieję, że znajdę niedługo tą cząstkę siebie, nim pernamentnie ucieknie i się zamknie.