17 to moja ulb. liczbaa. Chciałabym życzyc wszystkim czytelnikom bloga Wesołych Świąt i Udanego Sylwestra < 3
- Jadłeś ?
- Jadłeś ?
- Czy Ty mnie przedrzeźniasz ?
- Czy Ty mnie przedrzeźniasz ?
- Kocham Cię.
- Tak, jadłem.
- Zatańczysz?
- Chętnie, ale nie z Tobą.
czasem jestem chamska , bo mi się tak podoba . czasem mam złe oceny , bo nie chce mi się uczyć . czasem mam wyjebane , bo ranią mnie ludzie . z czasem jestem w stanie kogoś pokochać , bo takie jest życie .
Zapytałeś, czy wciąż Cię kocham, czy nadal rysuję we wszystkich przedmiotowych zeszytach serduszka, a w nich Twoje imię, czy nadal zrobiłabym dla Ciebie wszystko, czy mam jeszcze motylki w brzuchu na Twój widok, a ja skłamałam prosto w oczy, że nie. Więc odszedłeś. Ale licz się z tym, że to przez Ciebie. To ty nauczyłeś mnie kłamać.
w sumie nie jesteśmy razem, więc nie masz obowiązku pisać tylko ze mną. więc teoretycznie mnie nie obchodzi czy piszesz z kimś jeszcze. teoretycznie...
Smutno mi. cholera. potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił. nie tak jak na przywitanie. nie tak jak na pożegnanie. żeby otulił moją duszę, a nie jedynie ciało. to tak strasznie dziwne i nie w moim guście, ale chyba potrzeba mi tego, żeby chyba być w jakimkolwiek stopniu i znaczeniu czyjaś. bo czuję się cholernie niczyja, jak jakiś wyrzutek. jak zabawka.
pewnie, mam wokół siebie cudownych ludzi, których kocham i którzy kochają mnie. jednak mam prawo czasem czuć się samotna, nie sądzisz?
- Ty nie masz serca.
- Masz rację, pamiętasz? Zabrałeś mi je.
Kiedyś będzie przepięknie, kurwa przepięknie...
Właściwie to nie wiem, co dokładnie chcę robić w życiu. Wszystko wskazuje na to, że jakoś je zmarnuję.
Czasami, mimo, że coś nas niszczy, nie potrafimy od tego odejść. Czasami, po prostu boimy się zmian. Czasami samych siebie. A czasami kochamy zbyt mocno, by uwierzyć, że miłość potrafi zabić .
Nie możesz się pozbierać z podłogi leżąc gdzieś między fotelem, a nogą od stołu. Bierzesz do dłoni telefon i uświadamiasz sobie, że tak naprawdę żaden z numerów nie jest odpowiedni, aby pod niego zadzwonić w celu uzyskania pomocy. W powietrzu unosi się odór podmokniętych od taniego wina paneli, a Ty cicho łkasz uświadamiając sobie, że codziennie mijasz miliardy ludzi, a tak naprawdę jesteś zupełnie samotna. Żadna z nich nie podałaby Ci ręki gdybyś przewróciła się o sznurówki swoich ulubionych trampek. Tak naprawdę żadna z mijanych przez Ciebie osób nie oddycha z dedykacją dla Ciebie...
- Mam sobie pójść?
- Idź... nie, nie odchodź.
Skoro pijemy z błędy to twoje zdrowie,skarbie.
Gorące cappuccino parzące dłonie, obok paczka marlboro chociaż rzucasz palenie. W głowie zamęt, jedno imię i kurwa nie wiesz co się z tobą dzieje.
siedząc na huśtawce znów czułam się jak małe, pięcioletnie dziecko. Bez problemów, bez smutków, bez jakiegokolwiek powodu do załamania. Po prostu jak szczęśliwy, mały dzieciak, nieznający jeszcze życia.
Teraz zasługujesz jedynie na wyzwiska wychodzące z moich ust w kierunku twojej osoby i na napisanie twojego imienia mała literą, bo takich szmat , jak ty się nie szanuje.
Moja miłość? To muzyka. Jedynie ona nigdy mnie nie opuści. Zawsze będzie przy mnie, gdy będę jej potrzebować. Może nie da mi wielu rzeczy, nie otuli mnie swoimi ramionami, ale pozwoli mi płakać w poduszkę, gdy będę tego potrzebować.. Odgoni wszystkie złe myśli, pozwoli, abym zasłuchała się w tekście, który będzie leciał w tle. Da mi swobodnie porozmyślać nad codziennością, która mnie otacza. Pozwoli zamknąć się w czterech ścianach, nie opuści, jak człowiek. Przy niej zawsze będę mogła żyć na swój sposób..
on ? jeden mały nic nieznaczący element, bez którego KIEDYŚ świat nie mógł funkcjonować.