zamiast 'cudowne' nie pisz nic. 

to wszystko co się dzieje obok można określić tylko- ja pierdolę.

nie mam czasu na nic, a tak poza tym to mam go dość sporo, żeby go bezproduktywnie marnować nad książkami. och, jak cudownie, kolejny raz mnie boli głowa kiedy muszę jakoś wchłaniać słówka i/ albo gramatykę, bo jak pomyślę o matmie, nad którą wypadałoby się pozastanawiać, to mam ochotę ze złości odgryźć kawał biurka.

do tego jeszcze dodać można zdjęcia z wycieczki z krakowa albo późniejsze z torunia i tę wybitną podróż pociągiem, kiedy prawie na sam koniec trzech godzin męczenia się w 6 w jednym przedziale, wszedł do nas gość przedstawiając się jako zbyszek i poinformował nas, że słychać nasze 'łaka łaka e- e' nawet w kiblach.

chcę już być po maturze i nie znać wyników, nie mieć nawet chęci ich poznawać i zabrać się gdzieś, gdzie nagle o 8 rano stwierdzimy 'zróbmy sobie fotkę w lustrze jak gimnazjum. najlepiej jak się malujemy. (tutaj chwila patrzebia w lustro i krytyczna ocena wyglądu) ej, kurde, kto ma tusz, bo się rozmazałam, seriooooooooooo, mamooooooooo zabierz mnie stąd!'

a.: ej, chyba mam okres. idę sprawdzić.

*wraca*

a.: ej, serio mam okres!

b.: to ja też pójdę zobaczyć.

*5 minut*

b.: ej, też mam...

*dłuższa chwila konsternacji*

m.: ale jak b. dostała, to ja też muszę mieć!