I jesteś już mam szczęśliwie tak wolnym w niewoli snem.
Podsumowanie trzeba by było zrobić jakieś tego roku: nie pamiętam żeby tyle wydarzyło się w poprzednie lata jak w ten jeden rok. Jestem na granicy załamania, ale będzie lepiej o jedną cyferkę do przodu, może się coś zmieni, może zacznie mi się chcieć wstawać rano, żyć, bo póki co nie mogę, nie umiem, jestem zdenerwowana, nadpobudliwa, wystraszona, zdeterminowana, zła, smutna...każda jestem. Budzi się we mnie człowiek o 100 twarzach. Pamiętam sylwestra tamtego roku, oj ja już czułam, że coś się zmieni, jedynie pomogłeś mi uwierzyć przynajmniej do końca w to, że to nie ma żadnego sensu, że bezcelowo staram się za wszelką cenę to jakoś naprawić, podtrzymać jakoś. Już ledwo to wszystko zipało, już od dawna Cię nie kochałam, czasem Cię nie znosiła, czasem nie mogłam na Ciebie patrzeć - i przy okazji zdałam sobie sprawę z tego jaką świetną aktorką jestem. Dopiero teraz, bo wtedy byłam tak jakby "zakochana" "ogłupiona"... Zniszczyłeś tą wrażliwą dziewczynkę, którą byłam gdy mnie poznałeś, tą moją naiwność i wiarę w to, że miłość bywa piękna... Byłam grzeczna. Byłam Twoją grzeczną, ułożoną, wspaniałą Karolinką. Już nią nie jestem. Dzięki też Twoim wrzaskom, pretensjom, awanturom, problemom. Ciągle tylko ty, ty, ty, ty - zasrany egoista. Ciągłe noce płacząc w poduszkę jak Ty zajebiście bawiłeś się na dworze. Nie żałuję, że tak się ot skończyło pewnego pięknego marcowego wieczoru! Dziękuje Ci za to! Dziękuje bo uwolniłam się od tego co doprowadziłby do cudownego związku po paru latach zakończonego rozwodem. Odebrałeś mi tylko jedno... młodość. Może nie młodość ale czas kiedy mogłam się wyszaleć, nie powiem, że byłam święta, nie powiem, że byłam taka doskonała jak myślałeś. Ale zamknąłeś mnie w tej złotej klatce i faktycznie nie chciałam się bawić, zapomniałam o tym. Byłam szczęśliwa, oddana. Tak mi się wydawało.
Nie kocham Cię. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy beze mnie i już nigdy nie staniemy sobie na drodze.
Żyję jakkolwiek możesz ocenić moje życie i mnie przez pryzmat tych paru chwil spędzonych ze mną.. Wiesz jaka jestem, etykietka przypięta. Jednym uchem wpuszczane to co mówiłam drugim wypuszczane zapewne. Nie lubię chamstwa. Sama je często stosuję ale już nie z tak jak Ty. Boli strasznie, tylko że nie odczuwam tego w ten sposób, bo zasłaniam Twoje zasrane zachowania, słowa, wyzwiska Twoich cudownych kolegów (którzy w większości nie zamienili ze mną ani jednego zdania i myślą, że mnie znają bo ahhh kolega wypowiadał się jakże stosownie na mój temat) tym co było dobre, fajne, miłe.
Nie nie jesteś taki wyjątkowy i taki wspaniały i taki jedyny w swoim rodzaju, że nie mogę o Tobie zapomnieć i po prostu słuchaj płaczę przez Ciebie w poduszkę a Ty masz z tego powodu satysfakcję.
Nie właśnie, nie i nie wiem dlaczego.. Nigdy Tobie tego nie wytłumacze ani sobie, że jestem skłonna wybaczyć.
Chyba się uodporniłam na wiele czynników, chyba już bardziej niż wcześniej tego oto pięknego roku nie da się mnie skrzywdzić.
Chyba za słabo się starasz.
Co do przyjaciół, którzy byli ze mną na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, po wszystkie czasy... dziękuje.
Bo w momencie kiedy najbardziej waszej pomocy potrzebowałam, rady i jakiegokolwiek wsparcia was nie było.
Najlepiej było trzymać stronę kogoś, kto de facto był sprawcą. Do dzisiaj nie potraficie ze mną porozmawiać, spojrzeć w oczy - bije brawa!! To Ty kiedyś droga wspaniała przyjaciółko uczyłaś mnie jak być twardą, jak postępować, jak stawać oko w oko z problemami, jak trzymać się jednego i bronić tego. Nauka nie poszła w las i jest mi przykro, że jako jedyna rzuciłaś kamieniem, chociaż wiedziałaś jak było - przecież mieszkałaś jakiś czas ze mną. Byłaś świadkiem. Bo dogadałam Ci i nie chciałam pomóc w domu, bo zbuntowałam się, że nie doceniasz moich starań.
Pieprzyć te wszystkie drobne szczególiki, nie chcę się wdawać w żadne wspominki, było minęło tak?
Jestem tylko podnosicielem na duchu, jestem cholerną marionetką, która podnosi ego i sprawia, że życie jest piękne chociaż przez chwilę, a potem dostaje kopa w dupę. Żeby był piękniej.
Jestem przepełniona sarkazmem.
W nowym roku życzę sobie aby wszystko jakoś się potoczyło, nie oczekuję cudów nigdy nie oczekiwałam i nigdy jakoś tych cudów nie było. Pragnę robić jakiś drugi kierunek, planuję się przeprowadzić, chciałabym poznać kogoś z kim będę się czuła chociaż przez chwilę tak jak z Tobą, nie chcę kolejnego ograniczającego mnie frajera. Chcę być wolna, chcę się jeszcze bawić.
Chciałabym załapać jakąś fajną dobrze płatną pracę - coś jest póki co nie zapeszam ale było by miło! :)
Chcę na narty!
Chcę dużo zdrowia dla każdego członka mojej rodziny, bo rodzina najważniejsza. Chcę patrzeć jak m
Inni zdjęcia: I am photographymagicOsiołek z futerkiem zimowym bluebird11... thevengefulone... thevengefuloneja patkigdNad morzem patkigdNK ! lupus89Koncert Nocnego Kochanka lupus89127. atanaja patkigd